Airlander 10, najdłuższy obiekt latający na świecie, rozbił się w sobotę rano w Wielkiej Brytanii. Gigantyczny statek powietrzny uwolnił się z mocowania około godziny 9.30 w Cardington w Bedfordshire i zatrzymał dopiero na pobliskich drzewach. Gałęzie przebiły powłokę balona z którego zaczął wydostawać się hel. Ze względu na dużą ilość gazu, lokalna policja zamknęła drogi w okolicy.
W katastrofie ucierpiała pracownica obsługi technicznej. Ranną kobietę przewieziono do szpitala. Jej życiu jednak nie zagraża niebezpieczeństwo. Wiadomo jedynie, że w momencie wypadku nie znajdowała się na pokładzie sterowca. Według świadków cytowanych przez "Daily Mirror", pojazd zerwał się po gwałtownym podmuchu wiatru.
Uszkodzenia są dość poważne. Drzewa rozerwały materiał z którego był zrobiony balon sterowca. Nie wiadomo jak duże straty ponieśli właściciele. Tym bardziej, kiedy sterowiec ponownie wzbije się nad ziemię. Prototyp kosztował 25 mln funtów (118 mln zł).
Uszkodzony statek powietrzny odbywał dopiero pierwsze loty testowe. W piątek wzbił się nad ziemię dopiero szósty raz. Airlander 10 jest olbrzymi - ma długości boiska piłkarskiego. Potrafi podnieść do 10 ton Rozwija prędkość do 150 km/h. Maszyna miała w przyszłości zabierać turystów w luksusowe rejsy, m.in. na Biegun Północny. Zbudowany w 2012 roku dla armii amerykańskiej nosił wówczas nazwę HAV 304. Dziewiczy lot odbył w New Jersey. Po roku projekt zarzucono a pojazd sprzedano do Wielkiej Brytanii. W 2016 roku, podczas drugiego testowego lotu, już po przebudowie na cywilny statek powietrzny, Airlander 10 rozbił się podczas lądowania. Uszkodzona została wówczas jego gondola.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.