W amerykańskim miasteczku nie wszyscy czują świąteczny klimat. Rodzina Halliwell od lat przystraja swój dom w tysiące bożonarodzeniowych lampek. W tym roku sąsiedzi mieli już tego po dziurki w nosie i wystosowali petycję do lokalnej policji, żeby w końcu zrobili coś z nimi zrobili. Pod pismem podpisało się 45 sąsiadów.
Przeszkadzają przede wszystkim turyści. "Krainę czarów w Roseville”, bo tak mówi się na przystrojony dom, każdego roku odwiedza ponad 30 tysięcy miłośników świątecznej atmosfery. Dla sąsiadów to przede wszystkim kłopoty z parkowaniem - podaje FoxNews. Duża liczba samochodów miała również wpływać na bezpieczeństwo okolicy. Sąsiadom przeszkadza także zbyt mocne oświetlenie domu i zbyt głośna muzyka.
Co na to policja? Problem parkowania chce rozwiązać znakami, które pozwalają na zostawianie aut tylko po jednej stronie ulicy. Zamierza także zwiększyć liczbę patroli w tamtym rejonie, a w dni, kiedy "Kraina czarów" spodziewa się szczególnie wielu gości, wysłać policjantów, aby kierowali ruchem.
Twórcy bożonarodzeniowego spektaklu chcą złagodzić nastroje sąsiadów. Obniżyli siłę, z jaką świecą lampki oraz przyciszyli muzykę. Zostały też skrócone godziny, w czasie których można podziwiać instalację świetlną. Mary Halliwell nie kryje jednak, że ma pretensje do sąsiadów, którzy zamiast zwrócić się bezpośrednio do nich, od razu udali się na policję.
Na instalację składa się 350 tysięcy lampek. Rodzina nie pobiera opłat za odwiedzanie ich domu. Zbiera jednak datki na cele charytatywne. Świąteczne dekoracje są zapalane każdego roku w Święto Dziękczynienia i można je oglądać do 30 grudnia.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.