Powodem zaprzestania działań jest obawa o bezpieczeństwo. Urzędnicy twierdzą, że nie chcą dłużej zakłócać spokoju izolowanym od setek lat mieszkańcom Sentinelu Północnego. Wizyty u brzegów wyspy są ryzykowne także dla stróżów prawa.
Policjanci boją się o życie i dlatego nie chcą szukać zwłok Amerykanina. Również organizacje pozarządowe naciskały na to, by mieszkańcom Sentinelu dano spokój - podaje BBC News.
Poszukiwania były niezwykle niebezpieczne zarówno dla funkcjonariuszy, jak i dla Sentinelczyków. Podobne wysiłki w przeszłości kończyły się siłową obroną wyspy przez członków plemienia - ostrzega szef Survival International , Stephen Corry.
Amerykanin przedostał się na wyspę, by krzewić chrześcijaństwo. Zginął tydzień temu ostrzelany z łuków. Od tego czasu policjanci podpływali do brzegów Sentinelu Północnego kilka razy.
W pierwszych dniach po zabójstwie podjęto kilka prób odnalezienia ciała po tym, jak tubylcy byli widziani podczas przeciągania zwłok. Znamy ogólny kierunek, ale nadal nie wiemy, gdzie dokładnie znajduje się ciało - powiedział jeden z lokalnych urzędników.
Ostatni raz policjanci byli w pobliżu wyspy we wtorek rano. Mówią jednak, że podpłynęli, by "sprawdzić sytuację", nie podejmując żadnych działań. Przepisy obowiązujące w Indiach zabraniają wizyt na Sentinelu Północnym.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.