Do biura podróży Thomas Cook, w którym nieżyjąca para wykupiła wycieczkę, napływa coraz więcej skarg. Składają je inni wczasowicze, którzy wybrali ten sam hotel co Cooperowie. Zresztą jak ujawnia "The Guardian", podobne skargi były składane jeszcze przed tragedią.
Goście z Wielkiej Brytanii skarżyli się na to, że hotelowy bar serwował surowego kurczaka, zaś woda była podawana w niedomytych szklankach. Jeden z wczasowiczów stwierdził, że woda wielokrotnie miała chemiczny posmak i była podawana w szklankach przetartych szmatką, a nie umytych. Według jego relacji obsługa twierdziła, że nie wyrabia się z zamówieniami, a jeśli szklanka jest już naprawdę brudna, to wkłada się ją na 30 sekund do zmywarki.
Inni skarżyli się na niekontrolowaną biegunkę. Pięciu turystów z grupy Cooperów znalazło się wśród 13 osób, które skarżyły się na bardzo silne rozwolnienie. Jedna z kobiet widziała trzy sytuacje, w których goście hotelowi nie zdążali wyjść z basenu za potrzebą. Zaznacza ona, że obsługa hotelowa nie była później w stanie zapobiec kąpaniu się w skażonej wodzie przez innych gości.
Były też bóle głowy i problemy z oddychaniem. Skarżyła się na nie jedna osoba z grupy państwa Cooperów. Jednak o podobnych przypadkach słyszeliśmy już wcześniej. Zgłaszali się turyści z płynem w płucach. Po przebadaniu lekarz stwierdził, że przyczyną mogła być skażona woda w klimatyzacji - mówi osoba z biura podróży Thomas Cook.
*Będzie osobne śledztwo. * Po śmierci pary z miasta Burnley biuro podróży Thomas Cook oraz niemiecka firma hotelarska Steigeberger zapowiedziały własne dochodzenie ws. warunków jakie panują w hotelu. Wcześniejsza, przeprowadzona przed rokiem, kontrola niczego nie wykazała.
Na razie jednak władze Egiptu nie wpuściły prywatnych kontrolerów do kluczowych pomieszczeń w hotelu. Wydały za to raport z własnej kontroli, która nie wykazała żadnych wycieków ani trucizn.
21 sierpnia we wtorek 69-letni John Cooper zmarł na oczach córki i żony. Kilka godzin później 63-letnia Susan Cooper w złym stanie została przewieziona do szpitala. Pomimo reanimacji nie udało się jej uratować. Zdaniem egipskiej policji para zmarła z przyczyn naturalnych. W tę wersję nie wierzy córka, która jest pewna, że jej rodzice zmarli przez coś, co znajdowało się w ich pokoju.
Kelly Ormerod, córka Cooperów relacjonuje, że jej rodzice poszli spać w wyśmienitych humorach, zdrowi. Kiedy się obudzili byli już "ekstremalnie chorzy". Przed snem narzekali, że w ich pokoju coś dziwne pachnie, ale zaradzili temu problemowi rozpylając perfumy.
Sekcja zwłok nie została jeszcze wykonana. Śledczy spodziewają się, że jej wyniki rzucą nowe światło na tajemniczą śmierć turystów. Tymczasem w zeszłym tygodniu dokonano ewakuacji znajdujących się w hotelu gości.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.