Nabór do domu publicznego
Po kilku dniach Anna, podobnie jak inne dziewczyny, usłyszała, że odbędzie się zgrupowanie, podczas którego przewidziano indywidualne sesje zdjęciowe.
– Wtedy będziecie miały szansę na większą karierę, a nawet na rozkładówki w „Playboyu” czy „CKM” – nęciła Paulina.
– Gdybyśmy wiedziały, jaka nas tam czeka sesja zdjęciowa, żadna by nie pojechała – zastrzega Anna.
Dziewczyny, które się na to zdecydowały, były zawożone do podmiejskiej willi biznesmena Michała O. Na miejscu czekali mężczyźni znani już z ostatniego castingu oraz dwóch sponsorów i fotograf. W willi była też Inez D., partnerka słynnego tancerza i choreografa, która miała przygotować układ taneczny do finału wyborów miss oraz – jak się okazało – uczyć dziewczyny tańca na prywatne pokazy.
– Przy stole siedziało tam kilku mężczyzn – _wspomina Anna. _– Polecono nam, byśmy poszły do łazienki, ubrały się w peniuarki i czekały na przyjazd makijażystek. Dziewczyny się porozbierały i czekałyśmy. A ten czas się przedłużał. W końcu przyszedł do nas właściciel agencji modelek._ – Chodźcie wypić z nami drinka –_ zaproponował. I dziewczyny poszły, bo co innego mogły tam robić. – One siedziały z tymi facetami i piły. Ja w tym czasie dostałam telefon z domu. Mama nie była zadowolona, że pojechałam na jakąś sesję do prywatnej willi.
– Przecież w końcu to ona sama wysłała cię na ten konkurs – docinam._ – No tak, ale chciała wszystko wiedzieć. Dasz mi opowiedzieć, co działo się dalej? –_ denerwuje się Anna._ – Wyszłam z telefonem na dwór, stało tam czarne audi, a przy nim Inez D. Ona z kimś rozmawiała, a właściwie krzyczała do telefonu, że ma tego dosyć i że to jej się nie podoba. – Zobaczysz, będą z tego kłopoty. Nie chcę trafić do sądu! Wycofuję się!_ – mówiła tancerka podniesionym głosem. Zaznaczyła przy tym, że pieniądze, które miała zarobić, nie są tego warte. – To ostatni raz! – oświadczyła na koniec, po czym wsiadła do samochodu i zamierzała odjechać.
Anna zatrzymała tancerkę, dopytując, o co tutaj chodzi. Inez nie była jednak skora do wyjaśnień._ – Zrobiła mało ciekawą minę, machnęła z rezygnacją ręką i odjechała –_ wspomina Anna. Jak się później okazało, choreografka miała przygotowywać dziewczyny do tańców erotycznych na indywidualne pokazy w Warszawie, głównie dla polityków i biznesmenów.
"Przysposobienie do bycia prostytutkami"
– Zadaniem Inez było przysposobienie nas do tego, byśmy zostały prostytutkami. Miała z nas zrobić lepszy sort – tłumaczy Anna stręczycielskie mechanizmy.
– Po takim przeszkoleniu część gotowych do pracy dziewczyn jechała do Warszawy. Oni mówili na to „pierwszy deal”. W grę wchodziły świeże, bardzo młode dziewczyny. Tam były 15- i 14-latki. Chodziło o to, by je przygotować do prostytucji. Miały mówić klientom, że mają 18 albo 17 lat. Dziewczyny, które były ze mną na tym niby-zgrupowaniu, tak naprawdę nie chciały nigdzie wyjeżdżać. Im zależało jedynie na tym, by wystartować w wyborach, zdobyć jakiś tytuł i zostać w swoim mieście.
_Na ich nieszczęście było na nie zamówienie od Stanisława H. z Warszawy. Istniał taki układ, że ludzie kręcący się wokół wyborów miss w moim mieście musieli regularnie dostarczać mu nowe dziewczyny. Mieli wyznaczoną normę. Gdyby jej nie wyrobili, pewnie przyjechaliby jacyś mięśniacy i ich stłukli. W każdym razie mieliby problemy. Gdy usłyszałam tę rozmowę Inez, wywnioskowałam, że grozi mi niebezpieczeństwo. Poszłam do tych facetów i powiedziałam, że moi rodzice zaraz tu będą. Zatem przebieram się, bo nie chcę, by widzieli mnie w takim stroju. Usłyszałam, że mam się ubrać i znikać, bo oni nie chcą tu najazdu żadnych rodziców. I tak zrobiłam. _
Perfidna pułapka
– A inne dziewczyny zostały? – Co miałam zrobić? Wołać je na stronę i opowiadać podsłuchaną rozmowę? _– pyta retorycznie Anna i dodaje: _– Potem dowiedziałam się, że żadnych makijażystek nie było w planie. To była pułapka. Dziewczyna szybko się ubrała, spakowała i opuściła towarzystwo, tłumacząc się koleżankom jakimś rodzinnym zdarzeniem losowym. Nikt poza nią nie opuścił wtedy willi Michała O. – Tam były dość oporne dziewczyny, nie chciały poddawać się praktykom, jakie im proponowano. Alkohol też piły niechętnie, w dodatku coś im do niego dosypywano. Prawdopodobnie tabletki gwałtu. Jedna z dziewczyn trafiła nawet do szpitala.
– Opowiadały ci o tym, co tam zaszło? – dopytuję. – Tak, Malwina, z którą się zakolegowałam, zdała mi z tego relację. W willi było grubo. Po kilku chwilach one totalnie odlatywały. Urywał im się film i nic nie pamiętały. Budziły się w tym samym domu. Ci faceci wmawiali im, że się upiły, że to wstyd, jak one teraz będą misskami i co będzie, gdy rodzina się dowie. Wzbudzali w nich poczucie wstydu i wyrzuty sumienia. Spanikowane dzwoniły do rodziców, przepraszały, tłumaczyły, że impreza się przeciągnęła i że to nie jest ich wina. Były totalnie zdołowane.
Szantaż pornograficznymi zdjęciami
Jednak najgorsze miało dopiero nastąpić. Gdy dziewczyny już wytłumaczyły się rodzicom i nieco uspokoiły, wówczas pokazywano im zdjęcia, które zrobiono podczas nocnej sesji, gdy były nieprzytomne. Fotografie miały przekonać je do współpracy z agencją towarzyską Stanisława H.
– Leżały nagie, podstawiano im jakiegoś koguta oraz psa. Na jednej z 14-latek siedział nagi facet i ją dusił. Dziewczyny bardzo się tego wstydziły. Ponieważ były naiwne i głupie, zamiast to ujawnić, godziły się na wyjazd do Warszawy, by pracować jako prostytutki. Nie potrafiły się w tym odnaleźć. Płaczem wymuszały zgodę na rodzicach, opowiadając, że w stolicy będą miały zapewnione karierę, szkołę, mieszkanie, opiekunkę i temu podobne nierealne historie. Rodzice nic nie widzieli o całej tej sytuacji i jej kulisach – Anna naświetla mroczny świat wyborów miss nastolatek.
– Tymczasem dziewczyny chudły, wymiotowały, popadały w anoreksję, wypadały im włosy. Ci faceci wcale się tym nie przejmowali. Zmuszali je dodatkowo do robienia nagich zdjęć, które nie wiadomo do czego były potem wykorzystywane. Jeden z nich prowadził sklep z gadżetami erotycznymi. Miał takiego pierdolca, że kochał brać 14-latki i nieco starsze. Robił je na młodziutkie Japoneczki i kręcił z nimi filmy lesbijskie.
- W tej grupie dziewcząt były inteligentne, bogobojne panny, które za jakiś czas stawały się nagle kobietami do towarzystwa warszawskich biznesmenów i gangsterów – objaśnia modelka.
Malwina, która wkrótce także została prostytutką, o tym, co zaszło w willi Michała O., opowiedziała nie tylko Annie. Podzieliła się przeżyciami także z jednym ze swoich klientów. Był nim wysoko postawiony policjant. Ten zaś dotarł do Michała O. – szantażował, że narobi mu problemów, jeśli ten nie zapłaci za milczenie. Jak widać, na wyborach miss próbował zarobić kto tylko mógł.
Całą historię Anny P. w świecie modelingu i gangu poznasz z książki Janusza Szostaka "Byłam dziewczyną mafii", która nakładem wydawnictwa "Harde" już 31 października trafi do sprzedaży.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.