Shelia Frederick uznała, że nastolatka ma poważne kłopoty i postanowiła porozumieć się z nią za wszelką cenę. Zostawiła dla niej w toalecie przyklejoną do lustra notkę z pytaniem o to, czy potrzebuje pomocy. Następnie podeszła do dziewczyny i szepnęła jej, by udała się we wskazane miejsce. W toalecie była kartka i długopis, na której nastolatka napisała, że faktycznie jest w poważnych tarapatach.
Wszystko działo się podczas lotu z Seattle do San Francisco. Shelia Frederick zwróciła uwagę na kilkunastoletnią dziewczynę, która według niej "wyglądała jakby przeszła piekło" oraz towarzyszącego jej znacznie starszego, dobrze ubranego mężczyznę. Niepokój stewardessy wzbudził nie tylko wygląd nastolatki, ale także fakt, że "opiekun" reagował nerwowo na jej próby nawiązania rozmowy z dziewczyną - donosi portal Bored Panda.
Kobieta powiadomiła o pilota, który zaalarmował policję. Gdy samolot dotarł do San Francisco służby błyskawicznie zatrzymały starszego mężczyznę, który okazał się być członkiem siatki handlarzy żywym towarem. Uwolniona nastolatka wróciła do domu. Choć incydent miał miejsce 6 lat temu, dopiero teraz Shelia podzieliła się tą historią z mediami.
Jeśli zauważycie coś podejrzanego, reagujcie - zaapelowała do wszystkich podróżujących.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.