W ciągu ostatnich trzech dni na obszar miasta spadło trzykrotnie więcej wody niż średnio w ciągu całego lutego. Pod wodą znajduje się m.in. część głównej stacji kolejowej, a 100 tysięcy domów pozbawionych jest prądu. W ciągu samego weekendu służby musiały interweniować ponad 10 tysięcy razy. Zamkniętych zostało kilkanaście szkół.
Sydney poważnie zagrożone
Z początku ulewne deszcze zostały przyjęte z ulgą. W całym stanie Nowa Południowa Walia, którego stolicą jest Sydney, w czasie weekendu udało się zdusić wiele pożarów - przede wszystkim wyjątkowo niszczący pożar Currowan, który trwał od 74 dni, doprowadzając do zniszczenia setek tysięcy hektarów zieleni.
Zobacz też: Wenecja zmaga się z powodzią
Jednak tamtejsze biuro meteorologii powstrzymuje przed optymizmem. Panująca w ostatnich latach susza oraz trwające pożary sprawiły, że ziemia jest wyjątkowo niezdolna do przyjmowania wody, która zamiast wnikać, przemienia się w niebezpieczny, rwący potok. Pozostałości spalonych domostw i drzew ponoszone są z nurtem, zagrażając kolejnym obszarom.
Dodatkowe obawy budzi fakt, ze w szybkim tempie napełniają się zbiorniki elektrowni wodnych. W zalewie tamy Warrgagamba, głównym rezerwuarze wody dla miasta, poziom wody podniósł się dwukrotnie w ciągu tygodnia, dochodząc do 60 proc. Jeśli deszcze nie ustaną, sytuacja może stać się krytyczna.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.