Na profilu facebookowym Bogatynia24.tv pojawiło nagranie rozmowy telefonicznej z Magdaleną Żuk. Widać ją na ekranie telefonu. Dziewczyna była przestraszona, płakała. Mówiła bardzo mało, choć film trwa 14 minut. Przez cały czas właściwie mówił tylko jej chłopak, przebywający w Polsce, i prosił ją, by powiedziała, co się stało.
Zapewnia ją też, że ktoś po nią przyjedzie i informuje, że rozmowa jest nagrywana. Jedyne słowa, które wypowiada dziewczyna, to: "Oni tutaj mają różne sztuczki, zabierz mnie stąd, proszę", "Nie wrócę stąd", "Nie mogę mówić, przepraszam", "To nic nie da", "Zadzwonię do ciebie ze swojego najwyżej".
W trakcie nagrania z Magdaleną Żuk był rezydent Mahmoud K. Na koniec filmu pojawił się na ekranie telefonu. - To strata czasu, ja będę znowu dzwonił teraz do ambasady tutaj w Egipcie, dobrze? - powiedział. Przekazał też Magdzie prośbę jej chłopaka, by włączyła swój telefon.
W tle słychać też romowy po arabsku.
Po upublicznieniu nagrania zaczęły mnożyć się spekulacje. Duże kontrowersje budzi też osoba samego rezydenta. Teraz wiadomo, co mówił w trakcie rozmowy Magdy z chłopakiem. Przetłumaczone słowa są szokujące.
Jak informuje reporter Polsatu, z nagrania można wywnioskować, że relacjonował komuś, co dzieje się z Polką.
Co mówi w tle rezydent?
- Ona stoi przede mną, tak, mówię do ciebie, ona stoi przede mną. Jej facet rozmawia z nią, próbuje uspokoić i mówi do niej "zaczekaj, będę jutro"- słyszymy. W następnych przetłumaczonych zdaniach Mahmoud K. zdaje się być czymś rozbawiony.
- Ona wygląda na to, że powtórzy i wejdzie do hotelu, zamknie się i coś zrobi... hehe, tak szefie - mówi rezydent. Do osoby, z którą rozmawiał, zwracał się też "prezesie". Wpewnym momencie pyta rozmówcę: "Ok, dobrze, dobrze, czy mogę mieć zaszczyt i cię poznać? Ok, dobrze kapitanie Khaled- słyszymy".
I wtedy padają ostre słowa.
- Niech Bóg... tych klientów zwariowanych... nie chce przestać.. a w końcu dać jej ku... - mówi Mahmoud. Te słowa padają jeszcze kilkakrotnie w nagraniu.
"Wydarzenia" Polsat, całe przetłumaczone wideo:
Relacja z Egiptu. Dziennikarze WP byli w Marsa Alam
Z rozmów i obserwacji w Marsa Alam trudno nie odnieść wrażenia, że wiele osób do końca próbowało pomóc 27-letniej Polce. Reporterzy Wirtualnej Polski Jarosław Kociszewski i Patryk Osowski byli na miejscu. Dotarli do personelu szpitala, w którym doszło do tragedii. Ich relacje są wstrząsające.
Największe wrażenie robi wstrząsająca relacja pielęgniarki Faten Ahmed.
- Wyrywała się nam i przeraźliwie krzyczała. Około godziny 23:30 udało nam się przywiązać ją do łóżka - mówi. Pozorne uspokojenie sytuacji nie zapowiadało jednak dramatu, który miał się wydarzyć niedługo później.
Świadek z Egiptu o zachowaniu Magdaleny Żuk
Do osób, które widziały w jaki sposób zachowywała się Magdaleny Żuk w Egipcie, dotarło TVN24. O spotkaniu z dziewczyną opowiedział chcący zachować anonimowość mężczyzna. Spędzał on wakacje w hotelu, w którym była też zakwaterowana Polka.
- Mój pierwszy kontakt z Magdą, bo tak na nią mówiliśmy, miałem na spotkaniu informacyjnym, kiedy rezydent pytał nas o warunki w hotelu. Następnego dnia podeszła do mnie, kiedy stałem przy recepcji i zaproponowała zorganizowanie spotkania integracyjnego, żebyśmy wszyscy mogli się lepiej spotkać - relacjonował świadek.
"Gdzie jest mój chłopak, gdzie jest mój chłopak"
Wyjaśnił jej, że nie ma problemu i najlepiej zrobić to po kolacji. - Nagle Magda odwróciła się i zaczęła powtarzać: gdzie jest mój chłopak, gdzie jest mój chłopak. A potem szybkim krokiem odeszła - dodał.
- Zdziwiło mnie jej zachowanie, myślałem, że jej chłopak gdzieś zaginął. Wtedy jeszcze nie znałem całej historii. Pomyślałem, że jest dziwna i zlekceważyłem to - powiedział.
- Następnego dnia, kiedy siedzieliśmy na tarasie, podszedł do nas rezydent i powiedział, że ma problem z jedną z uczestniczek. Poprosił, żebyśmy uważali na Magdę. Nie wiem, co to miało znaczyć, ale takie były jego słowa. Widać było, że jest zdenerwowany i zmęczony - wyjaśnił świadek.
Źródło: Polsat/WP/PAP