Groźny incydent miał miejsce 6 stycznia na portugalskim archipelagu Azorów. Prom Mestre Simao uderzył o przybrzeżne skały o 9.30 rano. Ludzi z uszkodzonego statku ewakuowano na tratwie ratunkowej ciągniętej przez ponton z silnikiem. Na tym etapie woda zaczęła już wdzierać się do środka przez uszkodzony kadłub.
Przewożąca w szczycie sezonu 300 osób jednostka została zepchnięta na skały przed wejściem do portu Madalena, na popularnej wśród turystów wyspie Pico - donosi serwis gazety "Espresso".
Należący do Atlantico Line statek przewoził ludzi z wyspy Faial, jednej z 9 tworzących archipelag. Na wieść o katastrofie na zmobilizowano służby ratunkowe. W porcie czekały już karetki pogotowia. Operacja ewakuacji pasażerów trwała 30 minut. Była utrudniona przez sztormową pogodę panującą w tej części Atlantyku.
Po godz. 12 kapitanat portu wydał komunikat, że nikt z załogi ani pasażerów nie potrzebował hospitalizacji. Według burmistrza Madaleny, kilka osób trafiło do miejscowej lecznicy. Dostali ataku paniki - wyjaśnia dziennik.
Wypadek miał miejsce podczas żółtego alarmu sztormowego. Silny wiatr wskazuje się na tym etapie jako głównego winowajcę. Niemniej, śledczy nie wykluczają poprzedzającego incydent problemu technicznego. Ponoć zawiódł jeden z silników i osłabiony prom nie dał rady falom.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.