Jest coś, czego żadna stewardessa nigdy do picia nie zamówi. Za dobrze wie, co się dzieje za kotarą z tyłu samolotu.
Spośród wszystkich napojów dostępnych dla pasażerów, od soków, napojów gazowanych, przez piwo i mocne alkohole, największym obrzydzeniem napawa personel pokładowy zwykła kawa i herbata - donosi news.com.au.
Co nie tak z kawą i herbatą? Do ich przygotowania potrzeba wody ze zbiorników w samolocie. A te ponoć do najczystszych nie należą. Tak, są czyszczone, ale ze świeczką szukać stewarda czy stewardessy który wiedziałby kiedy i jak często. Więc sami wolą nie ryzykować. Jeżeli chcą wody, piją butelkowaną.
Choć np. w USA czystość wody pitnej na pokładzie jest regulowana przepisami Agencji Ochrony Środowiska (EPA), to zalecenia dotyczące częstotliwości czyszczenia zbiorników są dość ogólne. Przewoźnikom nie wyznacza się, jak często muszą je opróżniać i szorować - dodaje portal.
Skutki braku jasnych nakazów są obrzydliwe. Według niedawnego testu EPA, w co dziesiątym samolocie latającym nad Stanami Zjednoczonymi zbiorniki na wodę są skażone bakteriami kałowymi.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.