Przez błąd pilotów Boeing 737 nie rozwinął odpowiedniej prędkości. Samolot linii Sungwing nie wzniósł się przez to na właściwą wysokość i zahaczył o światło podejścia. Z raportu wynika, że do tragedii nie doszło dzięki braku jakichkolwiek innych przeszkód na pasie startowym - informuje BBC.
Jeden z członków załogi podał złą temperaturę panującą na zewnątrz. Mężczyzna pomylił się aż o 68 stopni, wpisując -52°C zamiast 16°C. Komputer pokładowy nie powiadomił pilotów o pomyłce.
Błąd i wyliczona na jego podstawie redukcja ciągu związana z temperaturą powietrza oznaczała, że silniki samolotu generowały tylko 60 proc. maksymalnego ciągu - oświadczono w raporcie.
Celem rejsu była wyspa Korfu. Z raportu wynika, że nikt nie ucierpiał, a maszyna nie została uszkodzona. Samolot bezpiecznie wylądował na greckiej wyspie. Specjaliści podkreślają jednak, że błąd mógł mieć tragiczne konsekwencje.
Tylko dzięki temu, że pas startowy jest wyjątkowo bezpieczny i nie występują tam żadne przeszkody, samolot uniknął dalszych kolizji. Gdyby silnik zawiódł w kluczowym momencie, mogłoby skończyć się katastrofą - czytamy dalej w raporcie.
Załoga początkowo nie zdawała sobie sprawy z problemu. Dopiero gdy maszyna dotarła do końca pasa startowego, piloci zrozumieli, że dzieje się coś niepokojącego. Doświadczeni 38- i 45-latek zapewniali później, że przed rejsem czuli się wypoczęci. Śledztwo wykazało, że komputer pokładowy nie był wyposażony w funkcję ostrzegania załogi w przypadku, gdy temperatura podana przez personel nie zgadza się z tą faktyczną. Oprogramowanie zostało już ulepszone.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.