Północnokoreańskie ministerstwo spraw zagranicznych natychmiast zareagowało na słowa Donalda Trumpa odnośnie wiadomości, którą miał otrzymać z Pjongjangu. Podczas konferencji prasowej prezydent USA poinformował, że niedawno otrzymał "miłą wiadomość" od Kim Dzong Una. Trump bronił również obecnie zawieszonej dyplomacji nuklearnej z Kimem, mówiąc, że Stany Zjednoczone byłyby w stanie wojny z Koreą Północną, gdyby nie został wybrany.
W oświadczeniu poinformowano, że nie było ostatnio żadnego listu skierowanego do Trumpa przez "najwyższe kierownictwo" Korei Północnej. Co więcej uznano przywoływanie relacji z państwem jako sposób na odwrócenie uwagi od bieżących problemów, przed którymi stanęły Stany Zjednoczone.
Zobacz także: Koronawirus w Korei Północnej. Kim Dzong Un boi się epidemii
Od rozpoczęcia rozmów w 2018 roku Donald Trump i Kim Dzong Un spotkali się trzykrotnie. Przywódcy prowadzili rozmowy na temat programu nuklearnego. W 2019 roku rozmowy jednak stanęły w martwym punkcie, gdyż USA nie zgodziły się na złagodzenia sankcji w zamian za częściową denuklearyzację.
W marcu Biały Dom potwierdził, że Donald Trump wysłał list do północnokoreańskiego przywódcy, ale nie podano jego szczegółów. Na temat relacji między państwami wypowiedziała się wtedy siostra północnokoreańskiego przywódcy, która także pełni w państwie istotne funkcje. Ostrzegła, że nawet dobre relacje między przywódcami nie wystarczą, aby wzmocnić więzi między państwami.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.