Amerykanin dostał się na wyspę nielegalnie. Pomogli mu w tym miejscowi rybacy, którzy teraz przebywają w areszcie. Jak podaje "The Guardian", ostatni odcinek podróży misjonarz przepłynął kajakiem. 26-latek zabrał ze sobą podarunki, w tym między innymi piłkę futbolową i ryby.
Śledczy ustalili, że Chau nawiązał kontakt z tubylcami. Pierwszego dnia przekazał im ryby i opowiadał o miłości Boga. W pewnym momencie jednak jeden z mieszkańców wyspy strzelił do niego z łuku. Amerykanin odpłynął wtedy do czekającej w bezpiecznej odległości łodzi rybackiej. W notatkach, które w niej zostawił, zapisał, że jego Biblia została przebita strzałą. To między innymi dzęki jego relacji policji udało się poznać szczegóły tragicznej wyprawy.
Następnego dnia misjonarz wrócił na wyspę. Wtedy doszło do morderstwa. Śledczy przypuszczają, że tubylcy zastrzelili Amerykanina z łuku, a ciało zakopali na plaży. Odzyskanie zwłok stanowi jednak problem, ponieważ Sentinel Północny jest objęty szczególną ochroną - indyjskie władze wydały bezwzględny zakaz wstępu na wyspę. Szef policji Andamanów i Nikobarów Dependera Pathak poinformował w czwartek, że w tej sprawie prowadzone są konsultacje z antropologami i ekspertami ds. ludności plemiennej, a także z leśnikami.
Rodzina Chau przebaczyła sprawcom morderstwa. W oświadczeniu opublikowanym na Instagramie, bliscy Chau zapewnili, że 27-latek "nie miał nic więcej poza miłością dla Sentinelczyków".
W przeszłości Amerykanin wielokrotnie odwiedzał Andamany. Sentinel Północny pozostawał jedyną wyspą archipelagu, na którą nigdy nie dotarł. W rozmowie z agencją Reuters przedstawiciel lokalnej policji powiedział, że Chau wyrażał ogromną chęć poznania członków plemienia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.