Policjanci zielonogórskiej drogówki próbowali zatrzymać do kontroli drogowej osobowe suzuki. Kierowca wzbudził ich podejrzenia i chcieli sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. Ku ich zaskoczeniu samochód nie zareagował na sygnały świetlne i dźwiękowe - nie tylko nie zatrzymał się we wskazanym miejscu, ale przyspieszył. Patrol ruszył w pościg za podejrzanym kierowcą.
Pościg trwał aż do domu ściganego. Policjanci widzieli, jak wbiega na swoją posesję i zamyka bramkę. Okazało się, że uciekinier to Marek K., wykładowca Uniwersytetu Zielonogórskiego oraz radny Prawa i Sprawiedliwości z Sulechowa, znany z częstego udziału w audycjach Radia Maryja. Funkcjonariusze chcieli przebadać go na miejscu alkomatem, ponieważ wyczuli od niego woń alkoholu. K. nie chciał się na to zgodzić, dlatego policjanci go skuli i zawieźli do szpitala na badanie krwi pod kątem zawartości alkoholu.
Radny już na komisariacie tłumaczył, że niczego nie zauważył. Wracał z pracy do domu i nie zwrócił uwagi na radiowóz i policjantów, którzy chcieli go zatrzymać. Twierdził, że był rozkojarzony, bo tego dnia miał problemy gastryczne, a na dodatek padał deszcz.
Nie widziałem za sobą radiowozu. Błyski zobaczyłem dopiero, jak byłem na swojej posesji – wyjaśnia Marek K.
Dlaczego odmówił dmuchnięcia w alkomat? Radny tłumaczył, że miał do tego prawo, ponieważ był na swojej posesji. Ponadto zarzeka się, że był trzeźwy i nie uciekał policji. Te wyjaśnienia mogą być niewystarczające. Ucieczka przed policją jest traktowana jak przestępstwo, za które grozi do pięciu lat więzienia. Na domiar złego, jeśli wyniki badań krwi radnego potwierdzą, że był tego dnia pod wpływem alkoholu, może do tego wyroku dodać jeszcze dwa lata za kratkami oraz grzywnę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.