Szacuje się, że żywioł zabił w Mozambiku ponad 700 osób. Spowodowana przez cyklon powódź zaczęła zalewać dom pani Amelii, która szukając ratunku, wspięła się z 2-letnim synem na rosnącego w pobliżu mangowca.
Nie miałam wyboru. Byliśmy sami z synem, musieliśmy wspiąć się na drzewo – powiedziała pani Amelia, którą cytuje UNICEF.
Kobieta nie miała wyjścia. Kiedy zaczęły się skurcze, musiała pozostać na drzewie i urodzić.
Zaczął się ból, w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc. W ciągu kilku godzin urodziłam moją córeczkę, Sarę, na szczycie tego mangowca. Byłam zupełnie sama z Sarą i synem – stwierdziła.
Po porodzie kobieta została jeszcze z dziećmi na drzewie przez 2 dni. W końcu całej trójce pomogli zejść na ziemię sąsiedzi. Obecnie rodzina przebywa w noclegowni w pobliskiej miejscowości Dombe. Ich stan zdrowia jest dobry.
Blisko 20 lat temu miał miejsce podobny przypadek. Również na drzewie i również w Mozambiku na świat przyszła Rosita Mabuiango. Jej matka także uciekła na drzewo przed powodzią. Pani Sofia mówiła potem, że poród był "bardzo, bardzo bolesny".
Płakałam i krzyczałam. Czasami myślałam, że oto rodzi się moja córeczka, a czasami sądziłam, że to po prostu głód. Wielu ludzi straciło przez powódź wszystko, ale ja coś zyskałam – mówiła później matka.
Podziel się dobrym newsem! Prześlij go nam przez dziejesie.wp.pl.