66-letni James Leon Jackson miał na plecach napis "Tammy Welch, 1984". To imię i nazwisko zamordowanej 10-latki oraz rok jej śmierci. Śledczy potrakotwali tatuaż jako "spowiedź napisaną na skórze".
Mężczyzna nie przyznawał się do zabójstwa dziewczynki. Twierdzi, że tatuaż to "psikus", jaki zrobili mu współwięźniowie. Jackson dodaje, że kiedy zdał sobie sprawę z tego, co zrobili, zamazał imię dziewczynki.
To była mała dziewczynka. Nie zabiłbym żadnej dziewczynki. Przysłoniłem tatuaż, bo nie chciałem, żeby ktoś pomyślał, że kogoś zabiłem, lub coś w tym rodzaju - powiedział 66-latek.
*10-letnia Tammy została zamordowana w 1984 roku na podwórku w Jacksonville. * Bawiła się tam ze swoją siostrą Jennifer. Dziewczynki się pokłóciły i Jennifer wróciła do domu. Mama kazała jej przyprowadzić siostrę, ale gdy ta poszła po Tammy, znalazła ją leżącą na ziemi ze spodniami pokrytymi krwią.
Policja uznała, że Tammy została zgwałcona i uduszona. Jacskon był w tej sprawie przesłuchiwany, ponieważ mieszkał niedaleko miejsca, w którym zamordowano 10-latkę. Brakowało jednak dowodów, by go oskarżyć. Wymiar kary zostanie ogłoszony nieco później.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.