W Wałbrzychu zakończył się proces mężczyzny, który miesiącami katował psa. 2-letnia suczka wielkości yorka przez ostatnie tygodnie swojego życia była głodzona i bita przez Łukasza P. Mężczyzna wreszcie zabił swoją ofiarę, rzucając nią o kaloryfer. Z zeznań oprawcy wynika, że już wcześniej dręczył swojego psa.
Biłem psa pięściami, biłem bez powodu, z całej siły. Trwało to rok, przez rok biłem psa - przyznał w sądzie w Wałbrzychu Łukasz P.
Ustalenia śledczych mrożą krew w żyłach. Sekcja zwłok wykazała, że ciało nieszczęsnej suczki pokrywały krwiaki. Mózg był "silnie przekrwiony", w jednej z jam znaleziono krwiak o średnicy 1 cm. Jeszcze większy, bo 1,5-centymetrowy odkryto w lewym oku małego zwierzęcia.
Za skatowanie psa na śmierć mężczyzna na rok trafi do więzienia
Oprócz tego Łukasz P. dostał 10-letni zakaz posiadania zwierząt i ma zapłacić 3 tys. zł na organizacje zajmujące się ich ochroną. Konrad Kuźmiński z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, który był oskarżycielem w tej sprawie, nie kryje rozgoryczenia wyrokiem sądu w Wałbrzychu.
Zobacz też: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie biegacza. Brutalnie kopnął psa!
Będziemy w tej sprawie składać apelację wobec rażącej niewspółmierności kary - zapewnia Kuźmiński na Twitterze.
Obrońcy zwierząt wnosili do sądu o skazanie oprawcy psa na 5 lat więzienia. Prezes Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt liczy na to, że prokuratura krajowa również wniesie apelację w sprawie Łukasza P.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.