Jeden z klientów Lidla postanowił zrobić poranne zakupy w dyskoncie, ale to co tam zobaczył, przerosło jego najśmielsze oczekiwania. W przypływie emocji nagrał krótki filmik i zdał relacje "Dziennikowi Zachodniemu" z tego nietypowego wydarzenia.
Mieszkańca Częstochowy już na dzień dobry zaskoczył dziki tłum koczujący pod sklepem.
- Cały parking był prawie zajęty. Gdy wysiadłem z samochodu zobaczyłem około 150 osób, które stoją przed wejściem do sklepu i czekają na otwarcie drzwi
Kiedy nastała godzina zero i otworzyły się drzwi, ludzie zwariowali. Klienci przepychali się i wbiegali do sklepu niczym rozjuszone konie wyścigowe.
Gdy już udało mi się wejść do środka, podszedłem do stoiska na środku sklepu, to co zobaczyłem przeraziło mnie. Ludzie najnormalniej w świecie wyrywali sobie ubrania i brali po kilka sztuk tego samego towaru i odchodzili przymierzać. Widziałem także, jak ludzie podchodzili do innych z zapytaniem, czy biorą wszystkie te kurtki, bo jak nie, to oni by je chętnie wzięli, jeżeli nie będą pasować. Połowa sklepu to była istna przymierzalnia. Opakowania były porozrzucane po podłodze, a kolejki do kasy były tak długie, jak w wigilię - opowiada gazecie klient częstochowskiego Lidla
Czy Wam też zdarzały się takie sytuacje?. Jeśli tak, to czekamy na wasze relacje.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.