Witali nowy rok. Sylwester zakończył się tragedią
50-letni mężczyzna witał nowy rok w towarzystwie narzeczonej i przyjaciół w Tajlandii. Jak zawsze w nowy rok, Brytyjczyk próbował podpalić sztuczne ognie, ale tym razem skończyło się to tragicznym wypadkiem. Wezwani na miejsce lekarze nie mogli nic zrobić.
Świętowanie nowego roku przerodziło się w żałobę. 50-letni Gary McLaren przyleciał na kilka dni do Tajlandii, żeby bawić się w towarzystwie narzeczonej i grupy przyjaciół. Jednak tuż po północy na deptaku w kurorcie Pattaya doszło do tragedii.
Świadkowie twierdzą, że 50-latek próbował odpalić sztuczne ognie. Około pół godziny po wybiciu północy McLaren miał dwa razy podpalać lont fajerwerków. Zamiast spodziewanego efektu ładunek zaczął dymić, a potem wybuchł Brytyjczykowi w twarz.
Brutalne pobicie. Wszystko nagrywali telefonem
Pogotowie znalazło nieprzytomnego mężczyznę leżącego na ziemi obok baru. McLaren miał poważne obrażenia twarzy, bezwładne ciało obejmowała zapłakana narzeczona.
To jest nasze ostatnie zdjęcie, kochanie, na zawsze pozostaniesz w moim sercu - napisała załamana kobieta na Facebooku.
Ratownicy udzielili Brytyjczykowi pierwszej pomocy, jednak nie udało im się uratować mu życia. W pobliżu ciała policja znalazła szczątki po dużym fajerwerku, który ma być dowodem rzeczowym w sprawie. Brytyjskie MSZ poinformowało, że wspiera rodzinę swojego obywatela - informuje Sky News.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.