Sam Kanizay był zmęczony po sobotnim meczu piłki nożnej. Postanowił więc zrelaksować się w wodzie. Zanurzył się na plaży przy Dendy Street w Brighton, na przedmieściach Melbourne. Pół godziny później wyszedł z wody. Zakrwawione nogi miał pokryte małymi stworzeniami - informuje "Guardian".
Żyjątka gryzły skórę Sama, dosłownie zjadały jego nogi, które obficie krwawiły - relacjonuje ojciec nastolatka, Jarred Kanizay.
Chłopak trafił do najbliższego szpitala. W domowych warunkach nie można było zatamować krwawienia. Specjaliści zajęli się chłopcem, ale "morscy napastnicy" pozostawali wciąż nieznani. Ojciec Sama opowiada, że lekarze pytali wielu fachowców różnych specjalności (między innymi toksykologów), jakie stworzonka pogryzły chłopaka, ale nikt nie był w stanie udzielić odpowiedzi.
To mogły być wszy morskie - twierdzi Alistair Poore z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii.
Ekspert zastrzega jednak, że musiałoby ich być bardzo dużo, żeby wywołać aż tak wielkie krwawienie po pogryzieniach. Jedno jest pewne - były to jakieś bezkręgowce morskie, które są mięsożerne.
Ojciec chłopaka złowił tajemnicze stworzenia. Jarred Kanizay nie dał za wygraną i następnego dnia wybrał się na tę samą plażę, na której ranny został jego syn. Zaczerpnął wody z morza i okazało się, że są tam. Nakręcił film i wrzucił go do sieci. Wciąż nie ma pewności, co to jest.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.