Wulkany są położone w zachodniej części Antarktydy. Rozciągają się na długości 3,5 tys. km - od Lodowca Szelfowego Rossa, aż do Półwyspu Antarktycznego. Różnią się wysokością. Niektóre mają po 100 m, a inne nawet 3850 m.
Byliśmy zaskoczeni. Nie spodziewaliśmy się, że znajdziemy je w takiej liczbie. Teraz niemal ją potroiliśmy. Co więcej spodziewamy się, że jest tam jeszcze więcej wulkanów. Bardzo możliwe, że ten region stanie się bardziej zagęszczony pod tym względem niż wschodnia Afryka - mówi Robert Bingham, jeden z badaczy w rozmowie z theguardian.com
*Odkrycie niezwykle ciekawe, ale i bardzo niebezpieczne. *Nie wiadomo bowiem czy te wulkany są aktywne. Teraz właśnie to będzie przedmiotem kolejnych badań. Jeśli bowiem któryś z nich wybuchnie (nawet bez widocznego wypływu magmy na powierzchnię), może zdestabilizować pokrywę lodową na Antarktydzie. To z kolei razem z globalnym ociepleniem wpłynie na poziom wody w morzach i oceanach.
*Ryzyko wybuchu wcale nie jest takie odległe. *Badacze ostrzegają, że obszarami o największej aktywności wulkanicznej są teraz wcześniej zlodowaciałe miejsca, które zostały stosunkowo niedawno odsłonięte przez zmiany klimatyczne. Zniknięcie pokrywy lodowej sprawia, że wulkany mogą łatwiej pozbyć się nagromadzonego ciśnienia. Widać to szczególnie na przykładzie Alaski czy Islandii, które straciły swoją pokrywę po ostatnim zlodowaceniu.
*Wulkany udało się odkryć dzięki nowoczesnej technologii. *Wykorzystano specjalne radary z promieniami przenikającymi lód zamontowanymi na samolotach. Po połączeniu tych danych z innymi zebranymi wcześniej (m.in. z satelitów), naukowcy zauważyli nowe stożki. Wcześniejsze badania pokazały, że na Antarktydzie jest 47 wulkanów.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.