59-letni Sergio mieszkał na osiedlu Plaça García Lorca w Torreforta. Był w sypialni, kiedy 3 kilometry dalej doszło do wybuchu. Jego żona i wnuczek wyszli wtedy na spacer.
W dom trafiła metalowa płyta, która przeleciała po wybuchu aż do osiedla, na którym mieszkał mężczyzna. Była to najprawdopodobniej część pokrywy urządzenia w zakładach chemicznych.
Po uderzeniu ważącego tonę elementu, mieszkanie obróciło się w gruzy. Mężczyzna zginął na miejscu. Laura Paño, która podczas wybuchu pracowała w pobliżu, powiedziała "El Pais" o wybuchu w fabryce:
Drzwi frontowe się otworzyły, a szyby zaczęły się trząść. Wszyscy wybiegli na zewnątrz. Nie słyszeliśmy żadnych dźwięków. Pierwszą rzeczą, o której pomyśleliśmy, było trzęsienie ziemi.
W akcji ratunkowej i gaśniczej brało udział 20 wozów strażackich i 11 pojazdów pogotowia ratunkowego. Tuż po przybyciu służb na miejsce zablokowano jedną z sąsiadujących z zakładami tras szybkiego ruchu i dwie linie kolejowe. Hiszpańska obrona cywilna uspokoiła mieszkańców, że dym, który się wydobywa, nie jest toksyczny, ale ze względów bezpieczeństwa zalecono nieotwieranie okien.
Zakład w La Canonja był odpowiedzialny za produkcje tlenku etylenu, który jest łatwopalny. Roczna produkcja jest szacowana na około 140 tysięcy ton. Władze wszczęły śledztwo i ustalają przyczynę wybuchu. W eksplozji zginęło również dwóch pracowników fabryki, a kolejnych 8 osób zostało rannych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.