Mężczyzna zarezerwował stolik w restauracji Outback Steakhouse w Waszyngtonie. Wziął też ze sobą udawany prezent. Gdy podszedł do niego kelner, zamówił piwo i karafkę chardonnay "dla dziewczyny". Potem odgrywał zasmuconego faktem, że wybranka się nie zjawia. Na koniec udał, że zostawia na telefonie wiadomość głosową: "Jestem tutaj, daj znać, kiedy będziesz w drodze".
Stephen w samotności popijał piwo i jadł amuse-bouche. Ludzie w restauracji zaczęli przyglądać mu się ze współczuciem. Kuchnia miała się wkrótce zamknąć, gdy 27-latek z przygnębionym wyrazem twarzy chwycił karafkę chardonnay i wypił duszkiem. Kelner dyskretnie zabrał ze stołu nietknięty kieliszek i pustą karafkę.
W końcu zamówił stek oraz makaron z serem. Ponownie udał, że zostawia wiadomość głosową. "Kuchnia zamyka się za minutę, więc musiałem zamówić jedzenie. Rozumiem, że prawdopodobnie nie przyjdziesz, więc chyba odezwę się później. Mam nadzieję, że wszystko w porządku i nic złego się nie stało. Napisz wiadomość albo zadzwoń, jak tylko to odsłuchasz" - powiedział.
Kiedy dostał zamówienie, nie tknął steku. Wziął za to kilka kęsów makaronu. Restauracja była już zamknięta, ale kilku gości wciąż siedziało przy barze.
Plan Stephena się powiódł. Po ponad dwóch godzinach "czekania" postanowił, że poprosi o rachunek. Wtedy podeszła do niego starsza para, która siedziała przy barze. Małżeństwo oznajmiło 27-latkowi, że już zapłaciło za jego posiłek.
Całą sytuację młody mężczyzna na bieżąco komentował na Twitterze. Większość internautów była zachwycona pomysłem 27-latka. Pojawiły się jednak także krytyczne komentarze. Niektórzy twierdzili, że wykorzystał ludzką życzliwość. W zamian za darmowy posiłek Stephen postanowił wpłacić 50 dolarów na Amerykański Związek Wolności Obywatelskich. Wyjaśnił, że mniej więcej tyle wyniósł jego rachunek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.