Krzyknął "Allahu Akbar", bo chciał rozbawić towarzystwo. Obsługa samolotu jednego z największych przewoźników niskokosztowych nie wybuchnęła jednak śmiechem. Pilot Ryanaira bez zastanowienia wezwał policję i poprosił funkcjonariuszy o wyrzucenie z maszyny autora głupiego dowcipu i jego towarzyszy - podaje "Daily Mail". Na lotnisku Zaventem w stolicy Belgii wyprowadzono z maszyny w sumie dziewięciu mężczyzn.
Dowódca samolotu odmówił przyjęcia na pokład tych osób. Jeden z nich był sprawcą idiotycznego żartu - potwierdził Peter De Waele z belgijskiej policji.
Samolot odleciał z Brukseli z opóźnieniem w sobotni poranek. Zgodnie z rozkładem powinien wystartować o 7.00, jednak oderwał się od ziemi dopiero o 9.25. Portem docelowym był Madryt. Po wyrzuceniu niesfornych pasażerów na płycie lotniska pojawili się antyterroryści z psami tropiącymi. Luk bagażowy został rozładowany. Niczego podejrzanego tam nie było, jednak procedury bezpieczeństwa opóźniły odlot.
Wątpliwy dowcipniś będzie miał kłopoty z prawem. Trwa już dochodzenie, a autor okrzyku usłyszy najprawdopodobniej zarzut wywołania fałszywego alarmu bombowego.
Nie będziemy tolerować nieodpowiedniego lub zakłócającego porządek zachowania, a bezpieczeństwo i komfort naszych klientów, załogi i samolotów jest naszym priorytetem - skomentowały linie lotnicze Ryanair.
Wszyscy wyrzuceni z samolotu to obywatele belgijscy. Służby na lotnisku w Brukseli są szczególnie wyczulone na wszelkie sygnały o możliwym niebezpieczeństwie. W marcu 2016 roku w port lotniczy Zaventem i brukselskie metro były celami ataków terrorystycznych, w których zginęły 32 osoby.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.