Przemarznięty kociak dochodzi do siebie pod opieką weterynarza. Nie wiadomo, ile czasu zwierzę spędziło wisząc pod kratką - kocurek trzymał się jej jedynie przymarzniętą łapką.
Wyglądał okropnie. Myśleliśmy, że już nie żyje. Na szczęście było inaczej. Przekazaliśmy go strażnikom miejskim, a ci przewieźli go do lecznicy - mówi tvn24.pl działaczka TOZ.
W akcji ratunkowej brali udział nie tylko strażacy, ale też okoliczni mieszkańcy. Ludzie znosili garnki i czajniki z gorącą wodą, dzięki czemu po długiej walce udało się wyciągnąć kota razem z kratą - relacjonuje Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Jego człownkowie przypuszczają, że zwierzę weszło do kanałów w innym miejscu, a w kracie utknęło podczas desperackich poszukiwań drogi na powierzchnię.
Rozpaczliwie miauczenie usłyszała pani Katarzyna. Wolontariuszka TOZ nie dała za wygraną i szukała źródła dźwięku do momentu, w którym nie zauważono uwięzionego kota. Na szczęście mruczek najgorsze chwile ma już za sobą.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.