Dostał 25 lat. Jak czytamy w "Fakcie", 36-latek usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Ślady szamotaniny przeczyły jego wersji o przypadkowym podpaleniu. Wydając wyrok, sąd w Łodzi brał pod uwagę to, że 56-latek umierał w męczarniach.
Morderstwa dopuścił się z błahego powodu, bo podejrzewał kolegę, że zabrał mu 10 zł – cytuje słowa sędziego "Fakt".
Oprawca i przyjaciel. Pomimo różnicy wieku, byli kolegami. 36-letni Krzysztof K. i 56-letni Ireneusz K. pracowali razem. Jak czytamy w "Fakcie", wspólnie kosili trawniki. Kiedy feralnego dnia spotkali się w okolicy pojemników na śmieci, Krzysztof K. zarzucił znajomemu, że ten podebrał mu 10 zł. Rozpoczęła się szamotanina.
Kłamał w zeznaniach. Mężczyźni pobili się. Kiedy starszy z nich upadł, jego zabójca polał go łatwopalną substancją i rzucił zapaloną zapałką. Ciało Ireneusza K. stanęło w płomieniach. Okolicę przeszył krzyk 56-latka. W zeznaniach Krzysztof K. tłumaczył, że doszło do nieszczęśliwe wypadku. Twierdził, że chciał tylko zapalić papierosa. Sąd mu nie uwierzył.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.