W domu mieszka pani Milena, jej rodzice i 6-letnia córka. Od pewnego czasu rodzina jest dręczona przez sąsiadów, którzy regularnie donoszą gminie o rzekomych wykroczeniach, takich jak palenie w piecu śmieciami czy opieka nad córką w stanie upojenia alkoholowego - donosi polsatnews.pl. Przed domem pani Mileny pojawił się też mur sięgający jedynie na wysokość okien. Sąsiedzi twierdzą, że chcą w ten sposób zasłonić się przed podglądaniem.
Dla nas uciążliwością jest brak światła, stany lękowe mojej córki. Mur wpłynął na zaciemnienie pokoju – twierdzi pani Milena.
Ciemno jest, światło muszę palić, nie mogę ocieplić tej strony budynku, a w dodatku muszę od rana palić w piecu – wtóruje jej matka Halina Wielgas.
Początek konfliktu sięga listopada ubiegłego roku. Pani Milena musiała wtedy wyciąć stare drzewo, które rosło na granicy posesji jej i sąsiadów. Jak zapewnia, było to konieczne ze względu na bezpieczeństwo. Ponieważ trzeba było zająć pas drogowy, rodzina musiała najpierw uzyskać zgody od sąsiada, gminy i starostwa. Obyło się bez żadnych problemów.
Kiedy drzewo zostało powalone, sąsiad nie pozwolił go zabrać. Krzyczał, że to lewe papiery – wspomina pani Milena.
Dom poszkodowanej rodziny stoi na granicy działki. Do rozebrania muru sąsiadów może zmusić jedynie nakaz sądu. Chociaż pani Milenie przysługuje roszczenie o naruszenie dóbr osobistych, proces w tej sprawie może trwać nawet kilka lat.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.