Nie miał otwartych ran ani osłabionej odporności. 78-letni Jerry Sebek z San Marcos z Teksasu wybrał się na ryby w czasie rodzinnych wakacjach w miejscowości Turtle Bay. Jego córka Kim podkreśla, że był w doskonałej formie, nie wchodził do wody, nie miał też widocznych zadrapań.
Poczuł się źle, kiedy tylko zszedł na ląd. Trząsł się i był wyraźnie zdezorientowany. Córka zabrała ojca do szpitala, gdzie lekarze w pierwszej chwili uznali, że doznał udaru cieplnego. Dopiero po 27 godzinach, w czasie których stan 78-latka błyskawicznie się pogarszał, został przeniesiony do kliniki w sąsiednim mieście.
Tam zdiagnozowano martwicze zapalenie powięzi. Schorzenie wywołuje bakteria zwana potocznie "pożerającą ludzkie mięso", której objawy to m.in. ból w miejscu zakażenia, napady lęku, dreszcze i nadmierna potliwość. Natychmiast przeprowadzono operację, jednak infekcja postępowała zatrważająco szybko.
Lekarze musieli przeprowadzić amputacje. 78-latek w ciągu kilku dni stracił nogę i rękę. Nawet to jednak nie powstrzymało zakażenia. Sebek został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.
Pacjent zmarł dwa tygodnie po feralnym wędkowaniu. Jest drugim mieszkańcem Teksasu, który w tym roku zmarł z powodu martwiczego zapalenia powięzi. Władze stanu rozkładają ręce: bakterie wywołujące chorobę naturalnie występują "w niektórych wodach przybrzeżnych".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.