Dwulatek zmarł na podjeździe u swojego dziadka w Westmoreland. Dziecko w aucie zauważyła jego matka i od razu zadzwoniła na pogotowie. Na ratunek było jednak za późno. Dwulatek już nie żył. Przybyli na miejsce policjanci mówili, że nigdy nie widzieli czegoś tak okropnego – cytuje ich serwis knoxnews.com.
Chłopca zabiła wysoka temperatura panująca w samochodzie. W dniu tragedii termometr pokazywał ok. 32 stopni na zewnątrz. Auto zamieniło się w śmiertelną pułapkę.
Z relacji funkcjonariuszy rodzice "byli zdruzgotani" po utracie syna. Tłumaczą, że dziecko zostawili w samochodzie przez przypadek. Jak mówili sąsiedzi, obydwoje wydawali się sympatyczni. Nikt nie podejrzewał, że mogliby zrobić coś takiego.
Zarówno matka jak i ojciec trafili do aresztu. Za każde z nich wyznaczono kaucję w wysokości 250 tys. dol. (ok. 915 tys. zł). Oskarża się ich o morderstwo pierwszego stopnia popełnione w wyniku poważnego zaniedbania dziecka. Ten przepis zagrożony jest dożywotnim pozbawieniem wolności, a nawet karą śmierci przez zastrzyk.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.