Zrzut ekranu z historią drogi, jaką pokonała feralna paczka, mężczyzna opublikował na Facebooku. "Kiedy zamawiam przesyłkę w InPost, to wiem że trzeba parę dni poczekać, ale 27.10-20.11 to niezły rekord..." - skomentował krótko.
Przesyłka została przygotowana do nadania 27 października. W trasę z Warszawy wyruszyła 3 listopada. W gdańskim oddziale InPost została przyjęta 18 listopada. Dwa dni później była gotowa do odbioru.
Zapytaliśmy InPost, jak to możliwe, by paczka trasę, którą da się przejechać w kilka godzin, pokonywała ponad dwa tygodnie. Rzecznik spółki stwierdził, że bez numeru przesyłki nie będzie w stanie pomóc. Numer więc przekazaliśmy, czekamy na odpowiedź. Taką samą prośbę InPost skierował też do gdańszczanina przez Facebooka.
InPost nie ma w ostatnich dniach dobrej passy. Tydzień temu pisaliśmy o tym, jak jeden z kurierów firmy wyrzucał paczki na ziemię bezpośrednio z furgonetki. Firma przeprosiła za ten incydent, kuriera zwolniła, a klientom obiecała zwrot pieniędzy.