Pani Marzena bardzo zdziwiła się, gdy dostała od Allegro fakturę na "zapewnienie funkcjonalności i usług dostępnych na platformie handlowej". Usługę Allegro wyceniło na 28 groszy.
To nie jest prowizja od sprzedaży, lecz po prostu, jak można zakładać, od samego faktu posiadania konta.
Nie dość, że pani Marzena nie jest aktywnym sprzedającym, to również nie pamięta, by podobna opłata była pobierana w przeszłości. Swoimi wątpliwościami na temat tajemniczej opłaty podzieliła się z serwisem money.pl.
Wiem, że kwota jest śmieszna, ale jak ktoś pomnoży sobie to przez np. 100 tys. użytkowników, to wychodzi wtedy 28 tys. zł. Znając życie, takich przypadków jest pewnie jeszcze więcej. Czy Allegro naprawdę już nie ma pomysłu, jak zdobyć pieniądze od użytkowników? – napisała.
Okazuje się, że osób, które dostały fakturę, jest znacznie więcej i nie zawsze są to symboliczne opłaty. Jeden z internautów poskarżył się, że ma do zapłaty aż 76 zł.
Opłata za "zapewnienie funkcjonalności" pojawiła się w regulaminie już w 2018 roku, ale do tej pory Allegro jej nie pobierało. Ci więc się stało, że dopiero teraz spółka "przypomniała sobie" o tej opłacie? Dziennikarz zapytał o to rzecznika prasowego i czeka na odpowiedź.
UOKiK też ma wątpliwości
Tymczasem Allegro będzie musiało odpowiedzieć na pytania nie tylko dziennikarza, lecz również ustosunkować się do wątpliwości, jakie powziął UOKiK. Regulator chce sprawdzić, czy Allegro "czerpie nieuzasadnione korzyści kosztem sprzedawców profesjonalnych i incydentalnych" – jak napisano w komunikacie.
W tym celu w szczególności przyjrzymy się warunkom pobierania i zwrotu opłat, a także zasadom ustalania ich wysokości. Sprawdzamy również regulamin od strony konsumenckiej - chcemy ustalić, czy stosowane są klauzule niedozwolone - zapowiedział prezes Tomasz Chróstny.
Postępowanie wobec gigantowi e-sprzedaży w Polsce zostało wszczęte w czwartek. Allegro deklaruje pełną współpracę z UOKiK-iem w tej sprawie.