Jeszcze do niedawna bary mleczne oferowały pyszne, polskie obiady w niskich cenach. Z chęcią korzystali z nich więc nie tylko studenci, ale też emeryci, dla których liczył się każdy wydany grosz. Niestety, okazuje się, że trend ten zaczął się zmieniać.
Galopująca inflacja nie ominęła niektórych "mleczaków". Widać to gołym okiem, kiedy tylko zerkniemy na ich cenniki. Jedna z czytelniczek "Faktu" przeżyła ostatnio prawdziwy szok, gdy poszła z rodziną na obiad do takiego baru (w województwie kujawsko - pomorskim).
Czytaj więcej: Tyle zapłacisz za paliwo przed wakacjami. Zmiana trendu?
Tyle chcą za mielonego z dodatkami w barze mlecznym. Szokujące ceny
Jak opowiadała tabloidowi pani Paulina, już na progu lokalu zauważyła duży, krzykliwy cennik. Choć jego rolą z pewnością było zachęcić gości do zamówienia dań, w przypadku rodziny kobiety stało się zgoła odwrotnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To, co miało przyciągnąć klientów, sprawiło, że odwróciliśmy się na pięcie. Nic tam nie zjedliśmy - mówiła.
Pani Paulina dodała, że chcieli zamówić mielone z ziemniakami i surówką. Sęk jednak w tym, że za porcję trzeba było zapłacić aż 31 złotych. Zatem trzy talerze kosztowałyby ją już 93 złote. Rachunek zwiększyłby się dodatkowo, kiedy bliscy zamówiliby sobie coś do picia.
"- W tym barze kusili jeszcze plackiem po węgiersku. Duży za 35 zł, mały o "piątkę" tańszy. Bitki też wychodziły drogo, bo były po 34 zł - opowiada kobieta. - Jestem w stanie zrozumieć drożyznę w eleganckich restauracjach, ale my poszliśmy przecież do zwykłego baru. To nie był wykwintny lokal" - czytamy na stronie "Faktu".
Czytaj więcej: Lepiej usiądźcie. Tyle kosztuje kilogram fasolki szparagowej