Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Polska była jednym z tematów spotkania Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki w Sankt Petersburgu. W trakcie rozmowy padło wiele skandalicznych tez. Prezydent Rosji zaczął kreślić alternatywną historię naszego kraju, twierdząc, że niektóre ziemie Polski to... prezent od Stalina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeszcze dalej poszedł Łukaszenka. Białoruski dyktator stwierdził, że grupa Wagnera bardzo chce "odwiedzić Rzeszów i Warszawę". Biadolił, że najemnicy mieli go "męczyć" o "zgodę na wycieczkę do Polski". Skąd tak otwarte groźby w kierunku frontowego kraju NATO?
Eksperci zgodni - to inscenizacja. Teatr dla społeczeństwa
Według ekspertów cytowanych przez "Deutsche Welle" Polska nie musi obawiać się ataku wagnerowców. Groźby mają być inscenizowanym spektaklem pokazującym, jak dużą kontrolę nad grupą Wagnera ma Łukaszenka.
On podkreśla, że wagnerowcy dawno byliby już w Polsce, ale ich tam nie puszcza. Wskazuje, że ma asa, którego nie używa. Chce pokazać opinii publicznej, że jest bardzo silny - uważa analityk polityczny Walerij Karbalewicz.
Z kolei ekspert Fińskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych Grigorij Niżnikow twierdzi, że Łukaszenka powinien być ostrożny ze swoimi słowami, nawet jeżeli padają one wyłącznie na potrzeby polityki wewnętrznej i "prężenia muskułów".
Na miejscu Łukaszenki byłbym bardzo ostrożny. Wysyłając najemników w kierunku Polski, bardzo ryzykuje. Ewentualny, niekontrolowany już atak grupy Wagnera na NATO byłby dla jego reżimu zabójczy. Kreml natychmiast wyrzeknie się wagnerowców. Odpowiedź Polski i innych krajów Paktu Północnoatlantyckiego może doprowadzić do interwencji zbrojnej na Białorusi, a Łukaszenka byłby pierwszą ofiarą - uważa Niżnikow.
Jednocześnie analitycy zauważają, że Polska stała się idealny, zbiorowym wrogiem dla Rosji i Białorusi. Wysyła sprzęt Ukrainie, jest stosunkowo blisko (w przeciwieństwie np. do USA), może być "godnym wrogiem" (Litwa czy Łotwa są zbyt małe) oraz jest członkiem NATO i Unii Europejskiej.
Rozmówcy "Deutsche Welle" zaznaczają też, że agresywne słowa Putina są na ten moment zagrywką PR. Rosyjski dyktator stara się pokazać, że bunt wagnerowców był jego kolejną "świetną zagrywką".