Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się 9 czerwca. Na listach wielu partii roić się będzie od polityków zasiadających obecnie w Sejmie. W przypadku rządzącej koalicji o angaż w Brukseli starają się nawet czołowi ministrowie - chociażby Borys Budka i Bartłomiej Sienkiewicz. Wielu zarzuca im, że aspirują do roli europosłów dla pieniędzy.
Europarlamentarzysta zarabia ok. 34 tys. zł miesięcznie, natomiast poseł na Sejm może liczyć na ok. 11 tys. zł. Zasiadając w europejskich ławach w Brukseli można też liczyć na środki na prowadzenie biura i zatrudnienie asystentów.
Czas na podwyżki dla posłów? W Brukseli można zarobić dużo więcej
Czy polscy politycy zdecydowaliby się kandydować do Parlamentu Europejskiego, gdyby w Polsce można było zarobić podobne pieniądze? - Zwracam uwagę, że tak jest w dwóch krajach Unii Europejskiej; Niemczech i Austrii. Zakładam jednak, że jak ktoś kandyduje, to ma intencje polityczne, a nie finansowe - w ten sposób "Faktowi" odpowiedział Ryszard Czarnecki, który od lat działa w Brukseli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Ilu księży współpracowało z SB?
Czarnecki zaznaczył, że nie chce sugerować władzom państwowym, by zastanowiły się nad podniesieniem wynagrodzenia posłom. - Nie wypada europosłowi, który zarabia godziwe pieniądze, na ten temat się wypowiadać - dodał polityk PiS.
Andrzej Halicki z KO zwrócił uwagę na to, europosłowie wykonują pracę głównie w Belgii i Francji, gdzie koszty życia są znacznie wyższe niż w Polsce. Dlatego nie można bezpośrednio porównywać zarobków posłów na Sejm i do Parlamentu Europejskiego.
Zdaniem Łukasza Kohuta, wystarczyłoby niewielkie podwyższenie stawek posłom w Polsce, aby wizja przeprowadzki do Brukseli była dla nich mniej kusząca. - Są państwa członkowskie, gdzie posłowie na sejmy krajowe zarabiają więcej niż w PE, nasuwa się tutaj przykład włoski. Nie uważam, że posłowie na Sejm zarabiają mało, ale gdyby pieniądze były troszkę wyższe, to ten eksodus byłby mniejszy - powiedział "Faktowi" europoseł ze Śląska.
Kohut, podobnie jak Halicki, poruszył kwestię "wydatków logistycznych" i konieczności życia w Brukseli i Strasburgu. - To są inne realia niż polskie - podsumował.
Czytaj także: Orlen stracił 1,6 mld zł. Petru ostro o Obajtku
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.