Sprawa dotyczyła artykułu "Gazety Wyborczej" z 26 lutego. Wojciech Czuchnowski napisał wtedy tekst pt. "Taśmy Obajtka. Tak prezes Orlen łamał prawo, a teraz się pogrąża". W oparciu o zgromadzone nagrania, zarzucono Obajtkowi m.in. łączenie obowiązków wójta Pcimia z prowadzeniem działalności gospodarczej.
Tym doniesieniom zaprzeczył PKN Orlen, a także przedstawiciele rządu. Sprawa trafiła do sądu, który w piątek ogłosił wyrok. Daniel Obajtek przekazał tę informację za pośrednictwem Twittera.
Prawda zawsze się obroni! Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Warszawie zapadł druzgocący dla wyborcza.pl wyrok dotyczący publikacji na mój temat. Media mają pełne prawo do krytyki, ale nie mogą perfidnie i świadomie kłamać, żeby zdyskredytować opisywane osoby - komentował.
Wyrok ws. Obajtka i "Wyborczej". Gazeta komentuje
Pod wpisem Daniel Obajtek zamieścił także treść oświadczenia, jakie ma opublikować serwis wyborcza.pl. Dziennikarze wyjaśnili tę sytuację.
Okazuje się, że wyrok nie oznacza, iż napisali nieprawdę. Pełnomocnik "Gazety Wyborczej" powiedział portalowi money.pl, że w tego typu sprawach sąd nie bada prawdziwości artykułu. Decydował jedynie o tym, czy należy opublikować sprostowanie.
Sprawa, o której wspomina Daniel Obajtek, dotyczyła sprostowania. (…) Obajtek sugerujący, że w sprawie analizowano prawdziwość publikacji kłamliwie wprowadza w błąd opinię publiczną - powiedział Piotr Rogowski, radca prawny i pełnomocnik "Gazety".
Czytaj także: Beata Kempa wzruszona. Pokazała swoich wyborców
Głos zabrał także Roman Imielski. Wicenaczelny "Gazety Wyborczej" napisał na Twitterze, że "sąd w ogóle nie bada, czy artykuł zawiera nieprawdę".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.