Do sytuacji doszło 6 lipca. Pasażerka linii WizzAir miała lot z Krakowa do Mediolanu, na lotnisko Malpensa.
Pierwotnie samolot miał startować o godzinie 13:40. Ostatecznie pasażerowie znaleźli się na pokładzie o 16:58. A skoro tak, to opóźnienie wyniosło trzy godziny, które uprawniają pasażerkę do odszkodowania.
WizzAir - według pasażerki - nie ma zamiaru jednak wypłacić odszkodowania. Sytuacja jest kuriozalna.
Otrzymałam informację, że opóźnienie lotu wyniosło 2 godziny 59 minut - dodaje kobieta w rozmowie z o2.pl.
Co ciekawe, inny uczestnik tego samego lotu otrzymał informację, że samolot o późnił się o 2 godziny 50 minut. Rozbieżności w tym przypadku są naprawdę spore.
Pasażerka nie wie jeszcze, czy będzie ubiegać się o odszkodowanie
Kobieta, która prosiła nas o anonimowość, nie wie, czy będzie ubiegać się o odszkodowanie. Z jej słów wynika jednak, że szybko nie wsiądzie do samolotu linii WizzAir.
Nie wiem jeszcze, czy będę podejmować jakieś kroki w tej sprawie. To dla mnie nowa sytuacja i nie orientuje się jeszcze, gdzie mogłabym się odezwać. Niestety, z tego co widzę to nagminne w tej firmie. Z tego, co udało mi się usłyszeć podczas rozmowy załogi, została ona ściągnięta nowym samolotem z Katowic z powodu awarii samolotu, którym pierwotnie miałam lecieć - relacjonuje pasażerka lotu.
Linia nie ma ostatnio dobrej passy. Przypomnijmy, że nie tak dawno doszło do serii odwołanych lotów z Polski do Albanii. Pasażerowie musieli koczować na lotnisku, a linia nie chce wypłacić im odszkodowania. Rejsy obsługiwała bowiem maltańska spółka-córka WizzAir, która nie posiada w Polsce przedstawicielstwa.
Poprosiliśmy WizzAir o komentarz w sprawie lotu na linii Kraków - Mediolan. Opublikujemy go, jak tylko go otrzymamy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.