Klimat bożonarodzeniowy czuć w większości dużych miast, które tradycyjnie już prześcigają się w organizacji świątecznych jarmarków. Imponujące choinki, świecidełka i oferta gastronomiczna przyciągają nie tylko turystów.
Okazuje się jednak, ze z roku na rok wizyta na targach świątecznych to coraz większy wydatek. Pierwsze paragony grozy, tym razem z Poznania, trafiły już do sieci.
Widać na nim szaszłyki, których cena wynosi około 50 złotych. "Szajs ze straganu w cenie dania w restauracji", "Za 54 zł to byś se zrobił całą michę szaszłyków, do tego butelka ketchup" - komentują zbulwersowani internauci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na tę burzę postanowił zareagować prezydent Poznania. Jacek Jaśkowiak tak skomentował zarzuty o drożyznę.
Ceny jedzenia i napojów na poznańskich jarmarkach to ostatnio głośny temat. Sprawdziłem. Może nie są najniższe, ale też nie najwyższe w Polsce, ani też tak wysokie, jak przedstawiają niektóre media. Mam świadomość, że rodzinna wizyta na jarmarku może być sporym wydatkiem, ale porównywalnym z wyjściem do kina z zakupem popcornu i napojów, czy restauracji - napisał prezydent Poznania.
I dodał, że oferta jest mocno zróżnicowana i zaczyna się już od 6-7 złotych za przekąski. "Pajda chleba ze smalcem kosztuje 15 zł, ale jest naprawdę bardzo duża - spokojnie starczy dla dwóch osób" - zauważa Jaśkowiak.
Zaznaczył też, że oprócz jedzenia na ofertę targów składa się też sporo bezpłatnych przedstawień dla dzieci i innych atrakcji.
"56 zł za szaszłyk to tanio? 35 zł za przejazd karuzelą to tanio. No jak się ma pensję prezydenta miasta to pewnie tak" - czytamy w komentarzach, a jedna z osób z sarkazmem dodaje, że przynajmniej wstęp na jarmark jest bezpłatny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.