Przed zwolnieniem w feralnym dniu w lutym 2022 roku, pani Żaneta w jednej z Biedronek pracowała prawie dwa lata.
Z powodu braku personelu tego dnia pracowała w innym sklepie niż zazwyczaj, do tego nadzorowała pracę innych osób. "Obsługiwałam klientów na kasie, ale jednocześnie musiałam nadzorować inne dwie dziewczyny, też na kasach, które szkoliłam. Jedna z nich była pierwszy dzień" - opowiada na łamach Gazety Wyborczej, która opisała całą sprawę.
Dlatego gdy jeden z klientów w wózku pełnym zakupów ukrył zgrzewkę mleka, ekspedientka zwyczajnie tego nie zauważyła, Klient natomiast wyjechał z wózkiem poza teren kas, nie płacąc za ten produkt.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wtedy była duża promocja na mleko, klient miał bardzo dużo zakupów, koleżanki pytały o kody na produkty. Tamten klient jedną zgrzewkę mleka wyciągnął na taśmę, a drugą zostawił w wózku. Ja tego nie zauważyłam, bo przykrył ją biało-czerwoną torbą na zakupy - relacjonuje kobieta na łamach Gazety Wyborczej.
Nieuczciwego klienta zauważył ochroniarz, który zgłosił sprawę wyżej. Kierownictwo zdecydowało, że za wszystko odpowiada pani Żaneta i zwolniono ją dyscyplinarnie. Pracownica tę rozmowę nagrała i przedstawiła ją wraz z nagraniem z monitoringu jako dowód w sądzie.
Sprawę wygrała w pierwszej instancji i, mimo że Biedronka próbowała się odwołać, wyrok został utrzymany w sądzie apelacyjnym. Ostatecznie sieć musi wypłacić byłej pracownicy rekompensatę za nieuzasadnione zwolnienie dyscyplinarne.
Czytaj także: Robił w Lidlu przekręty z paragonami. Szuka go policja