Zaczęło się całkiem niewinnie, ale potem już poszło jak z płatka. Dokładnie trzy lata temu, 11 listopada 2020 roku, doszło do pamiętnej "Bitwy pod Empikiem". To była środa. Typowy listopadowy dzień, gdy na zewnątrz jest może i chłodno, ale za to serce pozostaje gorące, a duch nieugięty. Narodowcy starli się z pododdziałami policji.
Wynik potyczki tak naprawdę do dziś nie jest pewny, a obie strony przypisują sobie zwycięstwo. Jedno jest pewne: to starcie przeszło do najnowszej historii Polski i na równi z potyczkami pod Grunwaldem, Kircholmem czy Wiedniem rozpala fanów historii nad Wisłą. Sprawa była wszak słuszna, a serce aż rwało się do walki...
To tyle, jak idzie o żarty. Przypominamy dziś, co stało się trzy lata temu w Warszawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marsz Niepodległości, zamiast jednoczyć i cieszyć Polaków, od lat dzieli naród. Dla jednym jest wyrazem patriotyzmu i pokazem silnego ducha, dla innych demonstracją poglądów nacjonalistycznych i zawłaszczonym przez narodowców świętem. Jedno jest pewne, co roku 11 listopada policja staje na głowie, by impreza odbyła się bezpiecznie.
Bitwa pod Empikiem - co się stało 11 listopada 2020 roku?
Marsz Niepodległości w 2020 roku nie był pod tym względem inny. Wielokrotnie idący w marszu demonstranci ścierali się z policją, a jedno z poważniejszych zajść miało miejsce pod salonem Empik przy rondzie im. Charlesa De Gaulle'a. To tam, na rogu Alei Jerozolimskich i Nowego Świata, mundurowi musieli stawić czoła agresywnej grupie.
Pojawiały się doniesienia, że sklep sieci Empik został podpalony i zdewastowany, ponieważ na nagraniach było widać, jak uczestnicy marszu przedzierają się pod banerem firmy i dewastują okolicę. Stały tam barierki, które miały odgrodzić uczestników marszu od warszawiaków oraz ich domów. Do bijatyki z policją doszło w przejściu obok sklepu.
Szybko okazało się, że cała sytuacja wywołała nie tylko oburzenie krytyków marszu, a zachowanie bojówkarzy obśmiano w internecie w sposób mistrzowski. Dlaczego doszło do starcia? Jedni żartowali, że narodowcy potrzebowali pilnie lektury książek noblistki Olgi Tokarczuk. Inni dowodzili, że poszło o kostki do gier planszowych. Dlaczego?
Ponoć jeden z członków Młodzieży Wszechpolskiej przewrócił wszystkie planszówki w sklepie i awanturował się, że w nich są jakieś kostki, ale nie z bruku, a z plastiku. A przecież tymi nie sposób rzucać w policjantów...
W sieci do dziś krąży przerobiony obraz Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem". Zostały zachowane elementy dzieła wybitnego malarza, ale dodano też ujęcia z tegorocznego marszu. Wklejono m.in. maszerującego Roberta Bąkiewicza, lidera narodowców oraz baner Empiku, policję powstrzymującą narodowców, anonimowych uczestników protestu, którzy "heilują".
Mistrzowsko sprawę rozegrał też sam Empik, który obśmiał agresorów i bojówkarzy, sugerując że chcieli kupić bilety na któryś z planowanych koncertów. Wówczas Polska mierzyła się wszak z drugą falą pandemii, a kolejne imprezy odwoływano. Sieć wykorzystała incydent, by sprytnie wbić bojówkarzom celną szpileczkę.
Komenda Stołeczna policji informowała, że "grupy chuliganów zaatakowały policjantów chroniących bezpieczeństwa innych ludzi", a w stronę policjantów poleciały kamienie i race. Do działań ruszyły pododdziały zwarte, które użyły środków przymusu bezpośredniego. A wy jak zapamiętaliście ten dzień i słynną "Bitwę pod Empikiem"?
Czytaj także: Spalili samochód sąsiadom. Małżeństwo w rękach policji