Ewa Minge, jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich projektantek, mówi: dość. Nie chce, by inne firmy posługiwały się jej nazwiskiem - jak twierdzi - bezprawnie. Jej mąż mówi otwarcie, że doszło do wykorzystania i handlu marką jego żony. Sprawą zajmują się prokuratura i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Burzę wywołał wpis projektantki w mediach społecznościowych. Wskazała w nim, że zmienił się adres jej sklepu internetowego z oryginalnymi projektami. Dlaczego? "Historia niemal kryminalna wkrótce ujrzy światło dzienne" - napisała tajemniczo Ewa Minge.
Szczegóły awantury na łamach Pulsu Biznesu zdradził mąż projektantki. Jerzy Woźniak wskazał, że wpis dotyczy wieloletniej współpracy z siecią Esotiq Henderson oraz sprzedaży produktów sygnowanych nazwiskiem Minge m.in. przez grupę CCC (e-obuwie.pl) i Monnari.
Od długiego czasu musi tłumaczyć się z pochodzenia i jakości m.in. chińskich produktów bądź podrobionych sygnowanych jej marką, z którymi nie ma nic wspólnego. Rynek jest notorycznie wprowadzany w błąd, a ona zastraszana przez wspólników, że działa na szkodę spółki - tłumaczy mąż i jednocześnie jej partner w biznesie.
Czytaj więcej: Obwinia nie tylko Kaczorowską. Ostre słowa Ewy Minge
Strony przerzucają się argumentami
Przedstawiciele Esotiq Henderson odpierają ataki. Co więcej, wskazują, że Minge narusza zakaz konkurencji, prowadząc działalność gospodarczą pod własnym nazwiskiem. A wiążą ją umowy z tą firmą.
Obie strony blisko dekadę temu utworzyły wspólnie firmę Eva Minge Design (EMD). Początkowo udziały rozkładały się niemal po równo, ale z czasem, w związku z różnymi operacjami na akcjach, znaczenie projektantki zmalało (ma już tylko 25 proc. udziałów). Ewa Minge zarzuca wspólnikom oszustwo. Ci bronią się, tłumacząc dość skomplikowany proces, w wyniku którego doszło do zmian właścicielskich.
Ewa Minge nie chce też, by jej wizerunku używano do sprzedaży produktów, które nie są przez nią zaprojektowane. Tu na celowniku znalazła się grupa CCC, a dokładniej jej marka eobuwie.pl oraz sieć salonów Monnari. Obie także bronią swoich racji, więc sprawę rozstrzygną publiczne instytucje.