W styczniu telewizja Polsat w programie "Interwencja" pokazała dramat Łodzian, którzy otrzymali informację o rekordowych dopłatach do ciepła.
Jeden z mieszkańców za ogrzewania 60-metrowego lokum miał dopłacić aż 6,2 tys. zł.
– To aż nieprawdopodobne! – załamywał ręce pan Antoni.
Kaloryfer zakręcony a rachunki coraz większe
Inna mieszkanka pokazywała dziennikarzom "Interwencji" dopłatę w wysokości 2,6 tys. zł za 42-metrowe mieszkanie. Kobieta była w szoku, bo w kuchni ma zakręcone grzejniki i zawsze miała nadpłaty.
Władze spółdzielni tłumaczyły sytuację zainstalowaniem nowych podzielników ciepła i zmianą systemu naliczania opłat.
Niecały rok od emisji reportażu lokatorzy znów zwrócili się o pomoc do redakcji. Spółdzielnia ponownie rozesłała do mieszkańców rachunki i po raz kolejny żąda gigantycznych dopłat. Tym razem "ściga" tych, którzy rozliczają się ryczałtem, a nie na podstawie podzielników.
- W zeszłym roku koszty ogrzewania w mieszkaniu 56-metrowym wynosiły 1300 zł, w tym - 3 tys. zł – skarży się w programie Polsatu jedna z mieszkanek.
Opłaty w górę o 300 proc.!
Inna lokatorka musi dopłacić 1,7 zł, kolejna 1,4 tys. zł.
Zbulwersowani mieszkańcy próbowali wyjaśnić sytuację w spółdzielni. Niestety, bezskutecznie.
Mogą składać reklamacje, ale jak twierdzą – nie ma to żadnego sensu, bo i tak ich argumenty nie zostaną wysłuchane. Władze spółdzielni nie zdecydowały się wyjaśnić sprawy przed kamerą telewizji Polsat.
Takich historii jest więcej. Opisywaliśmy w money sytuację mieszkańców wspólnoty mieszkaniowej w Jastrowiu. Dowiedzieli się, że od grudnia ich rachunki za ogrzewanie wzrosną aż o 300 procent. Teraz informacje o podwyżkach dostają kolejne spółdzielnie i wspólnoty.
Niestety, zdaniem ekspertów koszty ogrzewania mieszkań będą dalej rosły. Powodem jest nie tylko wzrost cen gazu i energii, ale także rekordowy wzrost cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.