"Rzeczpospolita" podaje, że naukowcy z Cornell University uważają, iż glony w niedalekiej przyszłości zastąpią mięso. Badacze pracujący pod okiem prof. Charlesa Greene'a wyjaśniają, że to przede wszystkim źródło białka, ale również takich składników odżywczych, jak choćby witaminy, minerały, antyoksydanty czy kwasy omega-3.
Przewaga glonów nad produkcją np. wołowiny polega na tym, że są bardziej ekologiczne. Szacunki ekspertów wskazują na to, że 100 gramów wołowiny odpowiada za emisję do atmosfery aż 105 kg CO2. Światowa produkcja żywności to natomiast jednocześnie 26 procent łącznej emisji dwutlenku węgla.
Pod pastwiska potrzebne są ogromne tereny. Glony (inaczej algi morskie) można natomiast hodować na farmach wodnych. Eksperci z Cornell University przekonują, że do 2050 roku glony mogłyby pokryć przeszło 100 proc. zapotrzebowania na białko w ujęciu światowym.
Glony są wykorzystywane jako składnik sushi służący do jego zawijania. Algi morskie można też używać jako przyprawy do zup, sałatek czy makaronu.
Chcą odsuwać się od mięsa
Kwestia odstawienia mięsa na dalszy plan wraca niczym bumerang. Niedawno niderlandzkie miasto Haarlem wprowadziło zakaz promowania takiej żywności. To pierwszy taki przepis w skali światowej. Podobnych regulacji domagała się polska europosłanka Sylwia Spurek, ale reakcja nie była entuzjastyczna.
Kiedy ponad rok temu ogłosiłam moją "Piątkę dla branży roślinnej", w tym postulat wprowadzenia zakazu reklamy i promocji produktów odzwierzęcych, w tym mięsa i nabiału, przez media przetoczyła się burza, a przekaz był generalnie jeden - niemożliwe, nie da się, nigdy do tego nie dojdzie - mówiła w rozmowie z o2.pl.