Lody dla ochłody - mało co przynosi w słoneczny dzień taką ulgę jak pyszny zamrożony deser. Ale w tym roku trzeba się szykować na wyższy wydatek niż w latach poprzednich. Nad Bałtykiem wiele lodziarni podniosło ceny o złotówkę.
W lodziarniach w Trójmieście ceny za gałkę coraz częściej wynoszą 9 zł. Tyle też musimy zapłacić za porcję lodów w lokalu na gdańskiej starówce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Inflacja i wzrost kosztów pracowników sprawiły, że ceny podnieśliśmy o 10 proc. Aktualnie gałka kosztuje u nas 9 zł. To jest cena w centrum Gdańska, w lokalu na starówce, więc to nie są lody z budki - powiedziała w rozmowie z o2.pl Joanna Kozłowska, właścicielka lodziarnio-kawiarni "Palce Lizać" z Gdańska.
Taka sama cena jest w gdańskiej lodziarni "Cafe Miś". W innych nadmorskich miejscowościach ceny za gałkę wahają się od 7,50 do 9 zł. Na przykład w lodziarni "Świat Lodów" w Kołobrzegu gałka kosztuje 7,50 zł. Drożej jest w Łebie, gdzie w lodziarni "Niebieskie Migdały" zapłacimy 8 zł.
Taniej jest w Pogorzelicy, niewielkiej miejscowości położonej w województwie zachodniopomorskim. W lodziarni "Fragola" za jedną gałkę zapłacimy 6 zł. Nieco drożej jest w Mielnie.
Czytaj także: Kupił boczek i położył na wagę. Wynik go zaskoczył
W ubiegłym roku cena za porcję lodów rzemieślniczych wynosiła 7 zł, teraz 7,50. Warto podkreślić, że u nas porcja jest duża, bo aż 80 gramów. Większość lodziarni sprzedaje po 60 gramów - mówił w rozmowie z nami Andrzej Żmuda-Trzebiatowski, właściciel Lodziarni Żmuda-Trzebiatowskich w Mielnie.
Ceny nad Bałtykiem prawie jak w Warszawie
Koszt gałki nad morzem zbliża się powoli do cen warszawskich. W stolicy coraz częściej za gałkę płaci się 8 zł, choć są miejsca, gdzie zapłacimy nawet więcej.
W Warszawie to już dwa lata temu cena za gałkę była na poziomie 8 zł. Warszawa zawsze odbiega pod względem cenowym - uważa właścicielka jednej z sopockich lodziarni.
Czytaj także: Ruszyły zbiory. Polska to ich prawdziwe zagłębie
Wysokie ceny lodów w Warszawie mogą być wynikiem dużych kosztów wynajmu lokali w stolicy. Do tego często klienci mają wysokie oczekiwania co do jakości i prestiżu danej lodziarni.
U nas jest wiele rzeczy tańszych niż w Warszawie, nawet kawa. Myślę, że w Warszawie po prostu przesadzają z tymi cenami. Wiadomo, że są większe zarobki, ale to nie znaczy, że trzeba oszukiwać klientów. Nakręcają sami tę inflację. Co z tego, że zarabiają więcej, jak więcej wydają - komentuje Andrzej Żmuda-Trzebiatowski z Mielna.
Czytaj także: Jaki wiek emerytalny? "Powinien być określany na 10 lat"
Dlaczego lody są coraz droższe?
Nasi rozmówcy zgodnie wskazują na powód wzrostu ceny za gałkę. To wyższa płaca minimalna. Wiele lokali zatrudnia pracowników sezonowo, na podstawie umowy zlecenia. Stawka godzinowa wzrosła z 23,50 zł do 27,70 zł. Obowiązuje ona od 1 stycznia 2024 r., ale od 1 lipca ponownie wzrośnie - do 28,10 zł.
Wzrost cen był spowodowany przede wszystkim wzrostem płac. Teraz od 1 lipca znów będzie podwyżka, a to napędza inflację - mówi o2.pl Mateusz Kuźma, prezes produkującej lody spółki "Wanda".
Wyższe ceny surowców również sprawiły, że producenci muszą sprzedawać lody drożej. Choć cena cukru spadła w porównaniu do poprzedniego roku, to inne produkty mocno zdrożały. Mateusz Kuźma w tamtym roku płacił za kakao 17,5 zł za kilogram, teraz cena wynosi 45 zł. Czekolada mleczna jest droższa o 50 proc., a czekolada biała o 100 proc.
Drożej jest z powodu podniesienia płacy minimalnej. Do tego zdrożały produkty, śmietanka, orzechy, czekolada, owoce, więc tym samym drożeją też lody. Zeszłoroczna podwyżka prądu też dała się we znaki i widać to w cenach lodów - oznajmiła Renata Haegenbarth z firmy "Prawdziwe Lody".
Kupują za 8 groszy, sprzedają po 8 zł
Producenci sprzedają lodziarniom hurtowe ilości lodów. Cena za porcję (60-70 gramów) średnio wynosi 1,5 zł. Są jednak producenci, którzy sprzedają lody za grosze.
W zeszłym roku podniosłem cenę z powodu kosztów energii. Wtedy mój klient nie podniósł np. z 6 zł na 6,20 zł, tylko od razu na 7 zł. Ja swoim klientom sprzedaję lody w cenie 6-8 groszy na porcję - wskazał w rozmowie z o2.pl Mateusz Kuźma.
Wyjaśnił, że gdy w danej lodziarni jest wzrost z 8 na 9 zł, to ta różnica nie jest związana z wynagrodzeniem dla producenta. Zazwyczaj są to koszty dodatkowe, czyli wyższe ceny energii oraz pensja na pracowników.
Malwina Witkowska, dziennikarka o2.pl