Czas pandemii i wychodzenia z kryzysu gospodarczego to, zdaniem naszych polityków, idealny moment na podniesienie sobie pensji. Dzięki rozporządzeniu prezydenta posłowie zarabiają około 12 tys. złotych, a premier - 20 tys. złotych. W kolejce czeka projekt ustawy podnoszącej uposażenie głowy państwa i samorządowców.
Czy Sejm zajmie się nim na najbliższym posiedzeniu 11 sierpnia? O to w rozmowie z Polską Agencją Prasową został zapytany wicepremier Jarosław Kaczyński. Prezes PiS zamiast tego przywołał zmiany (czy też ich brak) w uposażeniu posłów na przestrzeni lat.
W 1997 roku wynagrodzenie dla posła po podwyżce wyniosło 6,5 tys. złotych, czyli dodając trzynastkę około 7 tys. złotych. To jest tylko trochę mniej niż to, co zarabia poseł w tej chwili, przed planowanymi obecnie podwyżkami. Od tego czasu minęły 24 lata, w tym lata wysokiej inflacji. Te płace były wtedy nieporównanie większe, w sensie siły nabywczej, niż dziś - stwierdził lider PiS.
Kaczyński przypomniał, że ostatnia podwyżka płac posłów miała miejsce w 1998 roku. Podkreślił, że od tamtego czasu złotówka "spadła przynajmniej dwukrotnie" pod względem wartości i siły nabywczej.
Czy jakaś grupa zawodowa w Polsce miała w tym czasie tak ogromną obniżkę realnej wartości wynagrodzenia? Nie ma takiej. My to po części nadrabiamy teraz - oznajmił.
Koalicja Obywatelska złożyła projekt ustawy, który ma "zamrozić" podwyżki do końca obecnej kadencji Sejmu. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego jest to "czysta hipokryzja do sześcianu". Prezes PiS podkreśla, że choć oficjalnie politycy KO sprzeciwiają się podwyżkom, to w prywatnych rozmowach wręcz o nie proszą.
W jakimś sensie to rozumiem - chcą wygrać wybory i sądzą, że ta sprawa będzie co jakiś czas przypominana. Natomiast człowiek, który zarządził taki krok PO, zarabiał bardzo duże pieniądze w Brukseli - tyle, co dyrektor średniej wielkości banku. Do tego rozdzielił cztery lata temu majątek z żoną, więc podchodziłbym z wielką ostrożnością do tego, jak PO mówi o zarobkach - stwierdził wicepremier i wbił w ten sposób szpilę liderowi PO Donaldowi Tuskowi.
Kaczyński uważa, że za podwyżki polityków atakować będą przede wszystkim tabloidy. Przywołał też historię przypadkowego spotkania na lotnisku w Warszawie z kanclerz Angelą Merkel, która przyleciała do stolicy Polski na spotkanie z ówczesnym prezydentem RP Lechem Kaczyńskim. Uwagę Jarosława Kaczyńskiego przykuł stary samolot pasażerski z napisem "Luftwaffe".
Ten napis mnie najbardziej zaciekawił, ale zastanawiałem się, co to jest za przestarzała maszyna, co to za dziadostwo. Angela Merkel zrozumiała chyba, nad czym się zastanawiam, podeszła do mnie i powiedziała: "Tym samolotem jest już niebezpiecznie latać, ale tabloidy...". Więc krótko mówiąc - tak, rzeczywiście musimy brać pod uwagę także krytykę płynącą z tabloidów, ale musimy urealnić wynagrodzenia w stosunku do poziomu PKB - ocenił na zakończenie prezes PiS.
Skoro podwyżki dla polityków są niezbędne, to dlaczego Jarosław Kaczyński w 2018 roku podjął decyzję o obcięciu wynagrodzeń? Tego już nie powiedział.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.