W ostatnim tygodniu zgłaszali się do nas czytelnicy m.in. z Warszawy czy Poznania, którzy skarżyli się na sporą ilość pleśni w sprzedawanych przez Biedronkę borówkach. W komentarzach na podobny problem uwagę zwracali również inni internauci, dlatego też postanowiliśmy wystosować do sieci zapytanie o zaistniałą sytuację.
Jak zapewnia sieć, w przypadku Poznania był to jednostkowy przypadek wynikający z przyspieszonego psucia się owoców i warzyw z powodu wysokich temperatur. Produkty przed pojawieniem się na półkach przechodzą bowiem kilkuetapową kontrolę, w trakcie której te nienadające się do spożycia są likwidowane.
W okresie ekstremalnie długo trwających upałów, warzywa i owoce są znacznie bardziej narażone na proces pleśnienia. Wysoka temperatura i wilgotność powietrza sprzyjają szybkiemu dojrzewaniu i tym samym łatwiejszemu psuciu się produktów. Właśnie dlatego nasze placówki są wyposażone w inteligentne systemy zarządzania placówką w tym kontroli temperatury i klimatu, by minimalizować ryzyko takich zdarzeń — przekazała redakcji o2.pl Renata Strzępek, starsza menedżer sprzedaży w sieci Biedronka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biedronka komentuje kolejne przypadki pleśni w borówkach
Sieć podkreśla, że w przypadku pleśni występującej w sprzedawanych przez nią borówkach amerykańskich wyzwanie stanowi fakt, że są to produkty ultraświeże. Tym samym są one szczególnie narażone na oddziaływanie czynników zewnętrznych.
Borówka, jako owoc jagodowy, jest klasyfikowana do produktów ultra-świeżych, co oznacza, że jest szczególnie narażona na oddziaływanie czynników zewnętrznych. Weryfikacja świeżości polega na dokładnym obejrzeniu pojemnika z owocami. Może zdarzyć się, że w środku opakowania znajduje się zainfekowany pojedynczy owoc, którego nie jesteśmy w stanie zauważyć w trakcie takiego przeglądu. Niestety w takiej sytuacji i przy panujących temperaturach oraz wilgotności powietrza, zakażenie w bardzo szybkim tempie przenosi się na pozostałe owoce w opakowaniu — dodaje Renata Strzępek.
Do odpowiedzi sieci zamieszczone zostały także zdjęcia stoiska owocowo-warzywnego z marketu przy ul. Lechickiej w Poznaniu. To właśnie tam jeden z czytelników zauważył problem z pleśnią w borówkach.
Co ciekawe na przysłanych przez Biedronkę zdjęciach z poniedziałku 22 lipca widać, jak w jednym z pudełek zaczęła skraplać się woda (najpewniej efekt przeniesienia z chłodni na sklep), która jest jednym z czynników powstawania pleśni.