Jak wynika z danych ZUS, do których dotarł dziennik, tylko w pierwszej połowie tego roku przeprowadzono 165 tys. kontroli zwolnień lekarskich i wstrzymano wypłatę zasiłków chorobowych na kwotę 7 mln zł.
W czasie pandemii wzrosła liczba wyłudzeń L4 i właśnie dlatego rząd postanowił ukrócić kombinowanie Polaków.
Już od 1 stycznia nie będzie szans na długie zwolnienie lekarskie. Zmiany uderzą w przewlekle chorych pracowników, którzy pozostają na leczeniu przez długie miesiące.
Jak przypomina "Fakt", obecnie zasiłek można pobierać nie dłużej niż przez 182 dni w roku. Wystarczy jednak, że lekarz wystawi L4 na inną chorobę, by półroczny limit był obliczany od początku. Nowe przepisy zakładają, że wszystkie choroby będą wliczane do półrocznego okresu zasiłkowego. I jeśli przekroczymy 182-dniowy limit, pieniędzy na L4 już nie dostaniemy. Trzeba będzie odczekać 60 dni, by w razie choroby znów dostać zasiłek.
Zmiany nie dotyczą zwolnień lekarskich wydanych w czasie ciąży oraz w przypadku zachorowania na gruźlicę.
Opozycja grzmi, że zmiany proponowane przez rząd powinny pociągnąć za sobą obniżkę składki zdrowotnej.
Jakie inne zmiany wiążą się z reformą? Zasiłek w przypadku leczenia szpitalnego będzie wynosił 80 proc. pensji, a nie jak dotychczas – 70 proc.
Gdy pracownik straci pracę, nie będzie mógł już pobierać zasiłku chorobowego przez kolejne 182 dni. Czas ten zostanie skrócony do 91 dni. Tylko przez taki okres po rozwiązaniu umowy o pracę będzie przysługiwać płatne L4. Ma to zapobiec "uciekaniu na L4" w przypadku pracowników, którzy spodziewają się zwolnienia z pracy.
ZUS nawet po 5 latach będzie mógł potrącić pieniądze z emerytury za nienależnie pobrany zasiłek – to kolejna zmiana. Nawet po tak długim czasie Zakład będzie mógł domagać się zwrotu zasiłku chorobowego wraz z odsetkami. Jeśli pracownik będzie już na emeryturze, ZUS należność potrąci sobie ze świadczenia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.