Kopytkowo to duża wieś kociewska w Polsce położona w województwie pomorskim. Wielu rodzinom tam się nie przelewa, niektórzy żyją od pierwszego do pierwszego i ledwo starcza im pieniędzy na wszystkie rachunki.
Czytaj także: CNN pisze do polskiego rządu. Taką otrzymali odpowiedź
O dramacie mieszkańców Kopytkowa na Pomorzu pisze dziennik "Fakt". Właściciel kotłowni z powodu wysokich cen opału i wypowiedział im umowy na dostawę ciepła i ciepłej wody.
Przykra sytuacja w kraju, na rynku, czyli brak węgla i jednocześnie jego wysoki koszt, spowodował, że właściciel kotłowni z obawy przed brakiem opału wypowiedział umowy lokatorom pięciu bloków popegeerowskich. To 96 rodzin. My jako samorząd też mamy kłopot, bo z tej kotłowni ogrzewana jest tamtejsza szkoła i sala gimnastyczna - powiedział "Faktowi" już w sierpniu Jerzy Scharmach, zastępca wójta gminy Smętowo Graniczne.
Mieszkańcy nie mają indywidualnych źródeł ciepła, mają jedno wspólne. Właściciel kotłowni Konrad Laboń wypowiedzenie umów tłumaczył wysokimi cenami miału. Ale to nie wszystko. Problem jest także z jego dostępnością i jakością.
Rozwiązaniem mógłby być gaz, jednak nitka zostanie rozbudowana dopiero w 2023 roku. Jak czytamy, dotychczas średnia cena miesięcznego ogrzewania za 50 m mieszkanie wynosiła w tych blokach ok. 300 - 500 zł zimą.
Konrad Laboń, mimo że wypowiedział mieszkańcom umowy i szykuje się do zakończenia działalności, na prośbę gminy przygotował nowe stawki za ogrzewanie uwzględniające obecne ceny opału. Koszt miesięczny za lokal 50 metrów - aż 2 tys. zł.
Z mężem mamy łącznie 3 tysiące zł emerytury na dwie osoby, a nasze mieszkanie ma 57 m kw. Według nowych stawek, które uwzględniają wysoką cenę opału, musielibyśmy za samo ogrzewanie płacić co miesiąc aż 2,5 tys. zł! Z czego? - tłumaczy jedna z mieszkanek, Jolanta Muszyńska.
Jest nadzieja na ciepłą zimę
Z wójtem gminy Kopytkowo skontaktowała się firma Gaspol, która przedstawiła projekt, jak w najszybszym terminie dostarczyć mieszkańcom tych bloków ciepło.
Koszt instalacji dla jednego bloku to ok. 500 tys. zł, ale udało nam się znaleźć korzystny kredyt na preferencyjnych warunkach z dofinansowaniem środków unijnych. Wspólnoty podjęły stosowną decyzję i my, jako gmina, przygotowaliśmy warunki zabudowy w bardzo szybkim terminie trzech tygodni. Zwykle trwa to średnio pół roku - podkreśla wójt Anita Galant.