O sprawie pisze teraz dziennik "Fakt", który powołuje się na portal bezprawnik.pl. Jak się okazuje, pewien mężczyzna nabył za niecałe 250 złotych (okazja cenowa z gazetki) wkrętarkę w solidnie zaklejonym pudełku w Lidlu. Był to konkretnie model Parkside Performace.
Pierwsze nieprawidłowości klient zauważył już po przyjściu ze sklepu do domu. Próbował uruchomić nowe urządzenie, ale nie udawało się. Dlaczego? Otóż baterie dołączone do zakupu nie pozwalały w ogóle wkrętarce wystartować. Było to możliwe dopiero na innym zestawie akumulatorów.
Następnie mężczyzna ujawnił, że podczas pracy urządzenia pojawiają się... iskry. Tym samym majsterkowicz dosadnie przekonał się, że w ręce trzyma model wkrętarki z silnikiem szczotkowym, a nie bezszczotkowym (jak to widniało w opisie na opakowaniu produktu).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kupił wkrętarkę w Lidlu. Internauci nie kryją oburzenia
Mężczyzna w swoim filmiku zasugerował, że niechlujne naklejki - umieszczone na opakowaniu wkrętarki - wyglądają jakby ktoś zrobił je zwykłą, atramentową, domową drukarką.
Klient podał też pewien swój trop, że wkrętarka to w "rzeczywistości zupełnie inny model Parkside, który przemalowano z koloru zielonego na czarny". "Zajrzałem pod baterie, jest czarne, ale są miejsca, że widać jakieś tam zielone spod spodu" - mówił rozczarowany na swoim nagraniu.
Ujawnił również, że parametry z nalepki na wkrętarce różnią się od tych z pudełka. Jak dodał, zabrakło też numeru seryjnego. Nie zgadzała się nawet liczba poziomów ustawień sprzęgła.
Pod filmikiem na YouTube aż zawrzało. "Nikt by się nie bawił w detal. Poszedł gruby wałek. Pytanie czy na poziomie producenta czy dystrybucji? Czekamy na stanowiska producenta i Lidla" - pisała jedna osoba. "Szacunek, że nagłośniłeś sprawę i zwróciłeś na to uwagę" - dodawała inna.
Zapytaliśmy sklep Lidl o sprawę wkrętarki. Jeżeli otrzymamy odpowiedź, niezwłocznie ją opublikujemy - pisze serwis Fakt.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo