Obserwatorka dziennikarki postanowiła zrobić eksperyment. Kupiła opakowanie schabu w jednym z popularnych marketów, po czym oddzieliła od niego tłuszcz. Mięso w opakowaniu ważyło 1,3 kg. Po oczyszczeniu zostało już go zaledwie 426 g. Resztę stanowił tłuszcz i kawałki karczku.
Nie chcę nawet liczyć, ile kosztowało mnie 426 g schabu, żeby się nie denerwować - napisała pani Magda.
Z oczyszczonej ilości schabu pani Magdzie udało się zrobić kilka małych kotletów.
Bosacka podkreśla, że schab to oczywiście również tłuszcz, więc nie można tego przekładać 1:1. "Każdy kotlet jakąś warstwę tłuszczu posiada - czy większą, czy mniejszą. Odkrajanie go w całości trochę mija się z celem, ale warto wspomnieć, że czasem jest go (zwłaszcza w paczkowanych produktach) strasznie dużo" - zaznacza dziennikarka.
Czytaj także: Śmierć psycholożki w Rzeszowie. Są nowe informacje
Jak zauważa Katarzyna Bosacka, podobna sytuacja ma się z mrożona rybą
Na jej powierzchni znajduje się glazura, czyli po prostu lód. Często po rozmrożeniu okazuje się, że 1/4 opakowania stanowiła woda. W takim wypadku płacimy nie tylko za rybę, ale także za wodę - tłumaczy.
W komentarzach pod postem Bosackiej pojawiły się setki komentarzy. Wielu internautów twierdzi, że pani Magda "kupiła schab, a nie polędwicę", więc powinna wiedzieć, że mięso może mieć także kawałki tłuszczu. Inni podkreślają, że nie warto kupować mięsa w opakowaniu, bo nie widać dokładnie, co jest w środku. W komentarzach czytamy m.in.:
To norma w paczkowanych produktach. Dlatego kupuję mięso z lady, przynajmniej widzę, za co płacę.
Panią Magdę to chyba trochę poniosło z tym żalem, przecież widziały gały co brały, bez przesady.
Mrożona ryba to... połowa wody po rozmrożeniu. Przestałam kupować. To samo z mięsem kupowanym w marketach, połowa wody. Cenowo wychodzi na to, co byśmy kupili pół kg lepszego mięsa.
Czytaj także: Smutne wieści z Ukrainy. Nie żyje Thalito do Valle
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.