Inflacja mocno daje się we znaki. Wielu polskich seniorów, idąc na codzienne zakupy, dosłownie liczy każdy grosz. Niejednokrotnie rezygnują oni z podstawowych produktów żywnościowych.
A jak żyją najbogatsi posłowie emeryci? Ci nie powinni narzekać na biedę. Wielu z nich otrzymuje co miesiąc gigantyczne emerytury, nawet 10-krotnie wyższe, niż zwykli Polacy. Czy emerytowani krezusi z Sejmu tak samo odczuwają podwyżki inflacyjne? Czy w ogóle zwracają na nie uwagę? Mamy ich komentarze.
Poseł Janusz Korwin Mikke nie pamięta cen. "Nie ma to dla mnie znaczenia"
Pierwszym rozmówcą o2.pl był Janusz Korwin Mikke. 81-latek w oświadczeniu majątkowym za 2022 rok zadeklarował, że w ramach emerytury z Parlamentu Europejskiego pobrał ponad 14 780,10 euro, czyli przeszło 65 tys. zł. Oprócz tego wykazał emeryturę z ZUS-u w wysokości 15 886 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Korwin Mikke chętnie rozmawiał z o2.pl w sprawie inflacji. - Pół roku temu szczególnie mocno odczułem podwyżki cen za masło. Kupuję takie duże osełki. Aktualnie nie jest już tak źle, jeśli chodzi o ten produkt. Nawet zdarza się, że zauważam w sklepach czasem obniżki. Ceny nie podam, bo nie pamiętam - mówił.
Pytany o to, ile teraz kosztuje mleko i pieczywo także nie potrafił wskazać konkretnej kwoty. - Nie spożywam tego dużo. Nie pamiętam cen, ile płacę za nie. Nie interesuje mnie to też, czy za dany produkt wydam 3 zł, czy 3,50 zł. Szczerze mówiąc, nie ma to dla mnie większego znaczenia - skwitował krótko.
Korwin Mikke ochoczo zabrał też głos w sprawie aktualnych cen za paliwo. Zwracał uwagę na Orlen. - Cena benzyny to 3,50 zł. Cała reszta idzie na podatki. Orlen zarabia ogromne pieniądze i bezczelnie wykorzystuje pozycję monopolisty. Obdzierają ludzi ze skóry - podał.
Poseł Czesław Siekierski: "Ceny są nienormalne"
Czesław Siekierski z Koalicji Polskiej pobiera aż trzy emerytury. Polityk dostaje: świadczenie za pracę w Parlamencie Europejskim, polską emeryturę z ZUS-u oraz pieniądze w ramach dobrowolnego ubezpieczenia. W sumie co miesiąc zgarnia około 34 tys. zł. To sejmowy rekordzista.
W rozmowie z o2.pl zaznaczył, że w jego domu zakupy spożywcze robi głównie żona.
Ja jednak też czasem coś kupuję, wtedy obserwuję wzrost cen za różne produkty. Ceny są nienormalne, zawyżone w stosunku do cen surowców - skarżył się.
Poseł podał, iż aktualnie za masło płaci w granicach 6-8 zł. Wskazywał, że wszystko zależy od tego, czy jest ono premium, czy nie. Zaznaczał, że kluczową rolę odgrywa też miejsce zakupu.
Masło nie powinno też kosztować np. dwa złote, bo wtedy, ile by np. kosztowało mleko? Rolnicy muszą również pokryć koszty produkcji, a te przecież nie są małe - apelował.
Tadeusz Zwiefka: "Zawinienie aktualnej władzy jest oczywiste"
Kolejnym rozmówcą o2.pl był Tadeusz Zwiefka. Zasłynął jako dziennikarz Telewizji Polskiej. Z czasem pracę tę porzucił i zajął się polityką. Dziś należy do Koalicji Obywatelskiej. Zwiefka, który ma co miesiąc 28 600 zł emerytury zaznaczał, że odczuwa inflację na własnej skórze.
Kupuję masło, które jest nieco droższe i daję za nie 12 zł. Chleb wybieram taki zwykły, gdzie bochenek kosztuje między 4,70 a 6,50 zł. Mleka i cukru nie używam, dlatego nie wiem, ile aktualnie trzeba na nie wydać - mówił.
Zwiefka wskazywał, że odpowiedzialność za galopujące ceny ponosi PiS. - Zawinienie aktualnej władzy jest oczywiste, ponieważ nie ma prawidłowo prowadzonej polityki inflacyjnej przez Narodowy Bank Polski, którego prezes jest bezpośrednio związany z obecnie rządzącą partią - podał.
Oczywiście na sytuację gospodarczą, w tym także na ceny, ma wpływ nasza zła relacja z Unią Europejską i niewłaściwe wykorzystywanie gigantycznych środków pieniężnych, które powinny dobrze pracować w Polsce - wskazał.
Zdaniem Zwiefki aktualnie najciężej jest tym Polakom o najniższych dochodach, czyli emerytom i rencistom, ale też osobom ubogim bez odpowiedniej pomocy społecznej. Poseł z chęcią wypowiedział się na temat cen paliw.
Nie tankuję systemowo na Orlenie. Polityka cenowa tego koncernu już raz dała o sobie znać, gdy utrzymywano zawyżony poziom cen paliwa, by ochronić Polaków przed szokiem. To naprawdę nienormalna polityka - wyjaśniał.
Zwiefka miał też jedną radę. - Jeżeli się generuje gigantyczne zyski, to może wypadałoby zmniejszyć ceny, by każdy to realnie i na stałe odczuł w swoim portfelu, a nie że z łaski Orlenu klient okazyjnie zatankuje taniej, np. w wakacje - mówił.
Czytaj więcej: Planują razem dziecko. "Największy problem to inni rodzice"
Tadeusz Cymański o inflacji: "Każdy, kto robi zakupy, to dostrzeże"
W sprawie cen wypowiedział się też Tadeusz Cymański. Niedawno polityk należał jeszcze do Suwerennej Polski, obecnie działa w partii PiS. Poseł pobiera 15 868 zł miesięcznie emerytury.
To zrozumiałe, wzrost cen żywności jest zauważalny i znaczący. Każdy, kto robi zakupy, to dostrzeże. Masło kupuję w sklepie osiedlowym w promocji po 4,99 zł, a bez - to i po 6 zł i więcej, zależy od sklepu i marki - podawał otwarcie.
Pytany o to, czy ostatnio zauważył wzrost cen za pieczywo, przyznał, że tak. - Za ten najtańszy chleb w Biedronce płacimy ponad 3 zł. Za lepszy np. wielozbożowy (i w innych sklepach) trzeba zapłacić 7 zł i więcej za bochenek. Wszystko zależy od miejsca zakupu i jakości produktu - wskazywał.
Cymański mówił też o cukrze. - Tam, gdzie kupuję kwota jest stabilna - 4,99 zł za kilogram, ale w innych sklepach widziałem wyższe ceny. Osobna kategoria to duże miasta, zwłaszcza Warszawa. Ceny są wyższe, nawet o kilkadziesiąt procent - dodawał.
Wybraliśmy model stopniowego, ale dłuższego gaszenia inflacji, z jednoczesną ochroną słabszych grup społecznych. Ten model pozwala zachować przyzwoity wzrost gospodarczy i chronić miejsca pracy. Są też inne sposoby, szybsze, ale bardziej brutalne z wysokimi kosztami społecznymi - mówił Cymański dla o2.pl.
Agnieszka Potoczny-Łagowska, dziennikarka o2